Śnieg sypał obficie, kiedy dwie wadery przedzierały się przez zaspy. Szły w ciszy, nawet nie zwracając uwagi na towarzyszkę każdej z nich. Wiedziały, że powinny to jakoś inaczej zorganizować, uprzedzić najbliższych o tym, czego chciały. Ale to było dawno i już za późno. Oczywiście mogły zawrócić, wziąć nogi za pas, powrócić do normalnego, względnie bezpiecznego życia... Nie, to nie wchodziło w grę. Ta z pawimi piórami zamiast ogona przybrała bardziej ludzką postać, szybko skręcając w prawo, kierując się w stronę zdezelowanej wioski. Wypełniła swoje zadanie w watasze, mogła odejść w spokoju, by pomóc innym. Tym, którzy o wiele bardziej tego potrzebowali. Już wstępując do Niebieskiej Zorzy wiedziała, że nie zabawi tam przez dłuższy czas, jej życie było ciągłą wędrówką. Tamta druga samica- dawna Gamma podróżowała z małą dziewczynką w ramionach i innymi istotami wlokącymi się za nią. Mocniej opatuliła pół-ludzką najmłodszą, chcąc ochronić ją przed przeszywającym każdą komórkę ciała mrozem. Para buchała z jej ust, szła dalej. Uparta z niej sztuka, doprawdy. Chciała dotrzeć tam, gdzie był jej jedyny, prawdziwy dom. Zostawiła wszystko- watahę, bliskich... Ukochanego- by podążać za instynktem. Z kieszeni spodni wystawał list, otwarta koperta z przełamaną pieczęcią. A na niej odbity znak róży oplatającej miecz.
Tym aktem swoją historię związaną z watahą Niebieskiej Zorzy kończą Aberata oraz Tenebris. Jest to moja przemyślana decyzja. Wszystkich związanych z tymi dwoma postaciami przepraszam za ewentualne przykrości i jestem gotowa na lanie.
|
Aberata |
|
Tenebris |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!