Ehh... Say miała dużo szczęścia że podczas tej zamieci udało mi się ją znaleźć. Zaniosłem ją do domu, położyłem przy kominku i przykryłem kocem. Say po jakimś czasie się obudziła i od razu zaczęła kichać.
-Nie uciekaj mi więcej. Następnym razem mogę cię nie znaleźć.-Powiedziałem z lekkim uśmiechem.
-Przepraszam...
-Nie musisz przepraszać.
Był już wieczór więc pomyślałem że włączę jakiś film w telewizorze. Film zaczął lecieć. Miałem już zawołać Say ale ona sama po chwili przyszła. Wtuliła się we mnie i zasnęła. Muszę przyznać że wyglądała całkiem słodko kiedy spała... Eh, o czym ja myślę...
<Say? Brak weny...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!