Pobiegłem za waderą. Szukałem ją przez jakiś czas. Oby nic jej się nie stało. Miałbym później wyrzuty sumienia. W końcu znalazłem ją. Przybiegłem w samą porę, by obronić ją przed potworem. Po krótkiej walce zabiłem stwora. Podszedłem do wadery. Miała łzy w oczach. Podałem jej łapę.
- To co? Idziesz się zagrzać? - zapytałem. - A, no tak. Zapomniałem, że mam się do ciebie nie zbliżać...
Odwróciłem się i zacząłem iść w kierunku mojej jaskini.
- Orion... zaczekaj... - powiedziała cicho wadera.
Podeszła do mnie i bez słowa ruszyła za mną. Drgała z zimna, a w jej oczach były łzy. Gdy doszliśmy na miejsce rozpaliłem w kominku. Neira usiadła przy nim. Mój policzek nadal był czerwony, a rany piekły. Kto by pomyślał, że ma takie ostre pazurki. Musiałem teraz dziwnie wyglądać z czerwonym odciskiem łapy Neiry i śladami jej pazurków. Neira spojrzała na mnie i na mój policzek.
<Neira?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!