4 mar 2016

Od Nifenye - Cd. Moon

Wpatrywałam się w skrawek papieru jak w coś najważniejszego na świcie. Targały mną przeróżne emocje, od rozpaczy po radość. Pierwszy impuls jakim był płacz przezwyciężył to jaka jestem na co dzień. Rzuciłam się w ramiona siedzącej obok mnie dziewczyny i szlochałam, nie przejmując się jej reakcją. Ta jedynie przytuliła mnie i szeptała słowa które z pozoru miały mnie uspokoić… Ja jednak dobrze wiedziałam co mam zrobić…
- Ja tak nie mogę Moon – jęknęłam.
- Wiem – szepnęła wadera.
Ona dobrze wiedziała co w tej chwili mam zamiar zrobić. Wypuściła mnie z objęć i pozwoliła spokojnie wstać. Podeszłam powolnym krokiem do towarzysza Haego i wyciągnęłam rękę po zwój.
- Mogę? – zapytałam drżącym głosem.
Potwór bez odpowiedzi wręczył mi list i odwrócił się w stronę wyjścia. Nie miałam zamiaru mu na to pozwolić.
- Nignantusie – zwróciłam się do niego.
- Słucham Panienko?
- Mogę pójść z tobą?
- Ja sam nie wiem – odparł.
- Wiem czego chcę i nie zmienię zdania…
- W takim razie czekam na Panią przed jaskinią – oświadczył spokojnym tonem.
Odwróciłam się do tej jedynej, która rozumiała mnie najlepiej i popatrzyłam na nią uważnie. Zwinęłam zwój by schować go w bluzie. Moon przybliżyła się do mnie po czym objęła bardzo mocno.
- Obiecaj, że kiedyś tu wrócicie – poprosiła.
- Moon tu jest nasz dom, obiecuje…
- Uważaj na siebie.
Uśmiechnęłam się delikatnie, by podczas odwracania się otrzeć łzy. Wyszłam szybkim krokiem z jaskini i ujrzałam tam dwie kreatury. Do znajomego Haego, dołączył Zoyander.
- Myślisz, że ruszysz się beze mnie ? – zaśmiał się głośno.
Rozpędziłam się i z uśmiechem na twarzy wskoczyłam na grzbiet Warga. Nie obchodziło mnie co może zabić mnie po drodze. Nie obchodził mnie gniew Największego Upadłego. Dla Haego byłabym w stanie do nich dołączyć. Będę brnąć w wysokich śniegach, zmagać się z pustynnymi upałami by go odnaleźć.
Podróż trwała niecały miesiąc, dochodząc do zbiorowiska namiotów pozwoliłam Nigowi prowadzić. Szłam za nim w ciszy, błagając o to by mój Ukochany żył. Stwór skierował mnie do ostatniego z „pomieszczeń” po czym zapukał.
- Tak ? – to był ten aksamitny głos, który tak dobrze znałam.
Bez namysłu wbiegłam do środka i widząc białą postać stojącą na środku, ustałam. Czas wtedy się zatrzymał a my wpatrywaliśmy się w siebie przez dłuższą chwilę. Wyglądał tak samo….
- Hae – jęknęłam i podbiegłam do niego.
- Nif…
Mężczyzna złapał mnie i przytulił jak największy skarb. Popatrzyłam mu w oczy. Czerwień której nigdy nie zapomnę. Jestem tutaj przy nim… Przy miłości mojego życia… Blondyn złapał mnie mocniej i złączył nasze usta w pocałunku. Brakowało mi jego, jego dotyku, bliskości, czułości.
- Nigdy już tak nie rób.. – błagałam zrozpaczona.
- Nigdy, obiecuję – odparł Albinos przytulając mnie mocno do siebie.
Tak kończy się historia tej miłości. Nieodwracalnie. Czy będzie to happy end? Tylko my to wiemy…

3 komentarze:

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!