Cuttle... Czy ona właśnie się za jąkała? Ta dzielna, wyzbyta uczuć Cuttle? Nie, to niemożliwe... Musiało się coś stać. Na pewno musiało. Tylko co? I czy mógłbym coś zrobić? Wstałem i zrobiłem kilka kroków w bok, a potem w przód. Stanąłem przed waderą.
- Cuttle. Może jestem cholernym palantem, może zmieniłem się, ale przyjaciół nigdy bym nie zostawił. Więc nieważne kim był tamten koleś, czy też co zrobiłaś... Po prostu masz moje wsparcie... Bo...- uśmiechnąłem się lekko- Przecież takie osoby jak ty, czy ja powinny trzymać się razem, prawda?
Tak, zaoferowałem jej swoją pomoc. I nie zdziwiłbym się, gdyby odmówiła. Bo w sumie... To byłem o wiele gorszą szują niż ona.
<Cutt? Dziap, wena kaput>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!