Jeszcze jeden raz pocałowałem blondynkę w usta i objąłem w talii.
Dziewczyna położyła swoją głowę na moim ramieniu a ja ją objąłem,
opierając się o drzewo. Uraza spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem.
Odwzajemniłem uśmiech, pocałowałem dziewczynę w nos i ponownie oparłem
się o pień drzewa. Lampki zwisające z gałęzi nadawały niezwykłego blasku
pierścionku, który połyskiwał w oczach Urazy.
<Urazo? Nie. Wena sobie poszła ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!