-no witaj- zaśmiałem się patrząc na mojego odpowiednika
Dikstra patrzył na mnie z przerażeniem, stanął obok Brendy. Zaśmiałem
-no błagam bo zaraz padnę ze śmiechu
-czego chcesz?-spytał bojowo
Zaśmiałem się
-ja nic, moim zadaniem jest trzymać się blisko swojego odpowiednika aż
do śmierci...-spojrzałem na Brendę-widać odpowiedniku, że masz niezłą
sztukę, jednak już miałem ją poznać bliżej
-nie pozwolę ci skrzywdzić nikogo w watasze, ani poza nią!-warknął Dikstra
-spokojnie, gdybym chciał to już by cała wataha płonęła, ale ciebie mogę być życzliwy i uczciwy... mój romeo...
Wyszedłem z jaskini mojego odpowiednika, teraz czas zapolować na grubszą sztukę
<?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!