Ponury, przewidywalny dzień- jak zwykle. Nie mając nic konkretnego do roboty, poszłam nad wodę. Oczywiście- jak to ja, wdrapałam się zwinnie na drzewo i... Zasnęłam.
Sen byl okropny. Wielkie tumany kurzu, ciemny pokój, w nim ja i moi rodzice... Sięgnęłam po nóż i podeszłam do nich...
Czułam na karku czyiś oddech...
Szybko się odwróciłam, a moim "śledczym" okazał się Rodrick, mój były partner. Zamachnęłam się na niego i...
Poczułam jak ktoś trzęsie drzewem. Nie łapiac równowagi (lub choćby gałęzi xD) spadłam tuż do wody.
Wyłoniłam się spod tafli wody i wyplułam ją. Wyszłam na brzeg widząc jakiegoś czarnego wilka z czerwonymi znakami.
Podeszłam do niego i zawołałam:
- Dzięki za zrzucenie z drzewa.
<Zero? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!