Zrezygnowana zamknęłam książkę, a raczej mangę, którą właśnie skończyłam czytać. Westchnęłam cicho, by następnie odłożyć ją na półkę. Miałam w planach iść na siłownię, kupić jakąś błyskotkę Savey (bo za parę tygodni ma urodziny), zrobić tacosy, dokończyć książkę, z którą męczę się już dziewiąty tydzień, a ma tylko sto czterdzieści siedem stron i duży druk... A mimo to moje plany spełzły na niczym, bo manga była bliżej. Dobra, idę na siłownię. Mam nadal trwający karnet na dwa tygodnie, a na razie byłam tam tylko raz. Ale zobaczyłam tam grubasa bez koszulki, więc od razu wyszłam. Podniosłam się z maty na ziemi i z trudem wstałam na nogi. Stanęłam przed lustrem. Moje włosy można by porównać do... Ryja Zen'a. Takie brzydkie i wkurwiające. Sięgnęłam po szczotkę i szybko rozczesałam włosy, a potem zaczęłam zabierać się za ciuchy. Miałam na sobie tylko krótkie spodnie do połowy ud i t-shirt. Założyłam legginsy, koszulkę z napisem "I ♥ Pizza", po czym wyszłam z mieszkania, biorąc po drodze karnet na siłownię i kurtkę. Założyłam skórzaną, czarną kurtkę i pobiegłam w stronę siłowni.
Na miejscu od razu spotkałam kogoś z WNZ. Kojarzyłam go po zapachu.
-Ohayō!-Zawołałam w stronę watahowicza.
<Człeku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!