Czy ja wspominałam, że chcę znać jego imię?! Nie! To miało wyglądać
inaczej... Mieliśmy zjeść i rozejść się każde w swoją stronę... Po co mi
jego imię, skoro zaraz sobie stąd pójdę i więcej go nie zobaczę.
Wywróciłam oczami. Przez 15 minut siedziałam wpatrzona w drzewo za
basiorem. Miałam nadzieję, że sobie pójdzie. Okazał się jednak twardym
przeciwnikiem. Siedział i czekał, aż coś powiem.
- Dakota.- oznajmiłam krótko.- Brak pseudonimu.
- Bardzo dużo mówisz.- zauważył.
- Faktycznie.- przyznałam.
Roy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!