Popatrzyłam na klacz a Al wszedł do niej. Podeszłam do niego o przytuliłam go.
- Zostawiam was - powiedziałam z uśmiechem.
Wyszłam i wróciłam do mojej klaczy. Od razu nałożono jej uzdę i mogłam ją wyprowadzić na zewnątrz. Po piętnastu minutach gdy spacerowałam z konkem wyszedł uśmiechnięty narzeczony
<Al?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!