Zacząłem oglądać statuetkę, którą otrzymaliśmy. Widać, że była jedynie pozłacana. Jednak, to i lepiej. Łatwiej będzie ją zanieść do jaskini. Przejeżdżałem palcem po misternych zdobieniach, gdy usłyszałem ciche westchnięcie Luny.
- Chciałabyś już iść? - zapytałem, posyłając jej niepewny uśmiech. Przytaknęła mi. Na szczęście część lokalu była pogrążona w mroku, gdyż, zapewne, główny prowadzący coś ogłaszał i wszystkie światła były skierowane na niego. Udało nam się niepostrzeżenie wydostać. Nagle ciszę, która zapadła, przerwał głośny huk. Luna aż się wzdrygnęła. Ja zaś odwróciłem się, aby ustalić źródło dźwięku. Zwolniłem kroku, uważnie się rozglądając.
- Hakuryuu? Chodźmy stąd.. - powiedziała prawie szeptem dziewczyna. Przecząco pokręciłem głową.
- Poczekaj tu chwilkę. - odparłem.
- Gdzie ty.. - zaczęła, lecz nie dokończyła. Przerwałem jej ruchem ręki. Przyłożyłem palec do warg dając jej znak, aby była cicho. Podszedłem w stronę, z której usłyszałem huk. Nagle, zza śmietników wyskoczyło na mnie.. Kociątko! Tak, mała, puszysta kulka narobiła tyle hałasu. Spojrzałem na Lunę, oddaloną ode mnie parę metrów i przywołałem ją do siebie ruchem ręki.
- Wiesz, jakie krwiożercze zwierzę złapałem?
- Jakie?
- Kotecka! - krzyknąłem rozentuzjazmowany, pokazując dziewczynie małego kotowatego.
< Luna? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!