-Po prostu nie chciałem, żeby coś Ci się stało-Powiedziałem nerwowo machając rękami.
-Okay..-Powiedziała. Co parę sekund wymienialiśmy (czasem sprzeczne) opinie na temat stylów walki i konkretnych mieczy. W pewnym momencie dostrzegłem coś na kształt wielkiej łodygi. Na górze było coś na kształt wielkiej rosiczki. Miało jednakowoż dwa języki. Kiedy przeszliśmy obok to coś wydało z siebie obrzydliwy dźwięk, a z łodygi wyrosły dwie, duże mackowate łodygi. Owinęły się wokół butów Asuny, która wówczas była człowiekiem i uniosły ją na swoją wysokość. Los chciał, że miała na sobie krótką spódniczkę do połowy uda. No i wisiała do góry nogami.
-Nie patrz, cholero!-Darła się, a ja po prostu zasłoniłem oczy. Da sobie radę, ma przecież miecz. Po paru minutach słyszałem, jak nadal się szamocze. Po chwili znów krzyknęła:
-Nie patrz!-Powiedziała głosem zapewniającym, że nie potrzebuje mojej pomocy. Rozchyliłem palce u dłoni, którą zasłoniłem oczy i powiedziałem:
-Niewykonalne.
Zezłościła się, na co odpowiedziałem jej ponownym zasłonieniem oczu.
<Asunaa? XDD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!