Skoro ostrze nie działo, trzeba było użyć siły. 'Rozhuśtałam' jedną z macek rośliny, aby znaleźć się jak najbliżej jej otworu gębowego. Gdy odległość była wystarczająca, zrobiłam typowe "z buta wjeżdżam". Roślina wydała z siebie dźwięk podobny do skrzeku. Wykorzystując czas jej nieuwagi wbiłam miecz w coś, co uznałam za serce. Zaskomlało i się rozpuściło. Zdążyłan ustawić się w locie tak, aby spaść na stopy. Podeszłam do Kazuto i lekko uderzyłam go w głowę.
- Za co? - jęknął.
- Za gapienie się. - fuknęłam, zakładakąc ręce na piersi.
< Kiritooo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!