-Czekaj na mnie na rynku, wrócę niedługo!-Zawołałem do dziewczyny, która zdążyła wyjść.
-Idziemy?-Zapytała Lis.
-Myhym. Użyj tego-Podałem jej dwurazowy kryształ teleportacji i sam użyłem swojego, dostając się do Lodowej Kotliny. Bez problemu dostrzegłem ogromnego smoka. Na mój widok zaryczał, a ja odezwałem się:
-Czekaj tu na mnie.-Wybiegłem na spotkanie stworowi i wbiłem mu Elucidator w ogon. Jeszcze bardziej się wkurzył i zaatakował mnie Lodowym Oddechem. W pewnym momencie Lis wyszła zza drzewa bo uznała, że bardzo mi to pomoże.
-Chowaj się, idiotko!-Wrzasnąłem.
-Nie!-Odparła. W tym momencie nie zdołałem uniknąć ciosu smoka i odepchnęło mnie na przynajmniej 100 metrów. Lis oczywiście też oberwała. W końcu wpadłem do jakiejś..Dziury ozonowej? I zemdlałem. Obudziłem się wieczorem. Lis siedziała obok. Trzymała w ręku ten diament.
-Nie możemy się wydostać, przynajmniej na razie. Rano będą przymrozki, które sprawią, że wydostanie się będzie możliwe. Lód dookoła topi się i nie można się wspiąć, lecz po przymrozkach będzie niemal jak schody.-Odezwała się.
-Okay. Czyli po prostu musimy czekać do rana?-Pomasowałem obolałą głowę.
-Ta. Połóżmy się, jest już po pierwszej.-Mruknęła.
-Serio?-Zapytałem, a ona odpowiedziała mi spojrzeniem w stylu "Nie, kur*a, tak sobie tylko gadam". Ehh... Położyłem się na ziemi próbując zdobyć chociaż odrobinę ciepełka. Lis położyła się naprzeciw mnie.
-Jak masz właściwie na imię?-Zapytała.
-Jestem Kazuto.
-No więc Kazuto, czy..Mogę potrzymać Cię za rękę?-Zapytała nieśmiało. Jeśli ma to poprawić humor...
-Ta.-Złapała mnie za rękę i popatrzyła na mnie. Zamknąłem oczy i spróbowałem zasnąć. Nagle poczułem dziwne drżenie ziemi, aż nagle coś wyjebało mnie w powietrze. Byłem ponad kilometr nad ziemią, a Lis nadal trzymała mnie za rękę. Nie krzyczałem, nie boję się wysokości. Lis natomiast darła się jak prosię, lecz potem zaczęła się śmiać. Nagle krzyknęła coś, lecz ja nie słyszałem, co.
-Co?-Zawołałem.
-Nic, nieważne!-Uśmiechnęła się i rozpłakała. Nagle spadliśmy na ziemię, w jeziorze. Nagle ktoś stanął nad nami.
-No siema-Powiedziała postać. Asuna?
-Co ty tu robisz, kobieto? Miałaś czekać!-Krzyknąłem.
-Nudziło mi się. Wyluzuj, Kirito!-Kopnęła mnie lekko. Wyszedłem z wody. Lis szybko podziękowała i za pomocą Kryształu Teleportacji zniknęła, a ja rzuciłem jej miecz, żeby mogła mi go w końcu odnowić. Po paru minutach pojawił się sam miecz. Szybko go odnowiła, pomyślałem. Położyłem się pod drzewem i wyciągnąłem nogi przed siebie.
-Nie masz niczego do roboty w watasze?-Prychnęła Asuna.
-Potem się zrobi. WNZ się rozwinie, nie ważne, kiedy się zajmę obowiązkami. Nie wszystko musi być wykonywane natychmiast. Niektóre rzeczy mogą poczekać.-Odparłem. Asuna usiadła koło mnie, lecz w końcu położyła się.
<Asuna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!