Rozglądałam się po krainie, machając skrzydłami. Skrzydłami?! Odwróciłam głowę, aby zobaczyć to, co wyrastało z moich pleców. Białe, półprzezroczyste i iskrzące się skrzydła. Poczułam, że coś jeszcze się zmieniło. Odgarnęłam pasmo włosów za nienaturalnie długie ucho. Popatrzyłam na Kirito. Więc tak wyglądały te uszy..
- Titanio! - usłyszałam serdeczny głos jakiegoś mężczyzny. Odwróciłam się, aby ogarnąć do kogo on mówi. Wysoki, odziany w zieleń kroczył w moją stronę. - Ależ ja cię dawno nie widziałem..
- To jest Asuna. - warknął Kirito, gdyż ja nie mogłam z siebie wydobyć głosu.
- Tak, tak. - odpowiedział. Złapał mnie za łokieć i, pomimo prób wyrwania się, przeteleportował nas gdzieś. Pierwszym, co zauważyłam, była złota, ogromna klatka. W niej było łóżko, stolik, krzesło i kanapa. Drugim, co do mnie dotarło, był mój strój. Odsłaniał dużo. Stanowczo. Zbyt. Dużo.
http://pre14.deviantart.net/b442/th/pre/f/2013/135/c/b/asuna_alfheim_online_titania_by_cherry2012-d65cn2y.jpg
Kolejną rzeczą był obleśny uśmiech na twarzy Zielonego.
- Daj mi jakieś normalne ciuchy, jeśli zamierzasz mnie tu więzić. - warknęłam.
- Nie mogę. - powiedział, udając smutek. - To twój strój ślubny. - odparł. Po raz kolejny obleśnie się uśmiechnął i zniknął. Westchnęłam cicho i usiadłam na łóżku, podciągając kolana pod brodę.
- Nie wydostanę się stąd.. - wyszeptałam. Poczułam, że do moich oczu napływają łzy. Kraty były zbyt wąsko rozstawione. Ja zaś nie miałam żadnej broni.
< Kiritooo? Jak tam pod drzewem? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!