Cóż, bez tego pewnie dopadło by ją coś. A poza tym, to jak inaczej miałbym ją obudzić? Przecież nie wydzierałbym się jak debil, żeby zwrócić na siebie uwagę akurat tej wadery.
- Może jestem wysoki, ale mam dobry słuch. Więc, z łaski swojej, nie wrzeszcz, tak jakbyś była upośledzona psychicznie...- warknąłem- Nie cierpię jak ktoś drze ryja bez powodu.
Zrobiłem krok w przód, powoli zatapiając siew blasku księżyca. Pełnia. Wspaniała pełnia. Samica cofnęła się o stopę, dwie... Zupełnie jakby zobaczyła ducha. A przecież byłem żywy... To znaczy w pewnym sensie "żywy". Balansowałem między oboma światami, więc można uznać mnie za martwego.
- Untame... jak?- wyszeptała
- Już nie Untame, moja droga Cuttle. Zero BlackFire. I pytasz jak?- podszedłem do niej i popatrzyłem jej w oczy- Każdy, kto umarł może powstać.
Tuż przed rozpadem "starej" watahy Niebieskiej Zorzy zostałem śmiertelnie raniony przez mantykorę. Cuttle była świadkiem tego. Zostałem ożywiony za sprawą białej magii mojej obecnej towarzyszki.
- Jeśli nie wierzysz, że to ja, to śmiało. Zadawaj pytania lub wystaw mnie na próby. Jednak wiedz, że nie jestem już tym starym Untame.
<Cutt? Ni ma weny ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!