Popatrzyłem na Avę z nieukrywanym uśmiechem. Widząc ją jeszcze nieco zarumienioną od wysiłku, jakim był taniec nie można było się nie uśmiechnąć. Patrząc na nią coś trafiło mnie jak grom z jasnego nieba.
- Przed przyjściem tu powinniśmy byli zmienić ubrania.- zauważyłem- Bo ja nadal mam podartą, poplamioną koszulkę, a ty całą we krwi.
- Yhm... Racja... Zapomniałam o tym.- odparła
- A i jeszcze coś. Dzisiaj śpisz u mnie, muszę mieć oko na ciebie i na twoją ranę.
<Ava?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!