Uniosłam brew i zignorowałam Daniela. Usiadłam tak, że moje nogi wisiały po "drugiej" stronie mostu. Ciemnowłosy chłopak zrobił po chwili to samo i zamknął oczy.
Ciekawe, co by zrobił, gdybym go popchnęła do tej wody.. - pomyślałam. Już miałam przygotowane ręce, gdy poczułam nagłe szarpnięcie za tył koszulki. Broń z głuchym łoskotem spadła na chodnik, podobnie jak ja. Szybkim ruchem się podniosłam, tym samym uskakując przed ciosem masywnego mężczyzny. Wyglądał jak pijany kryminalista. Zdezorientowana tym, co się teraz stało, wlepiałam w niego zdziwiony wzrok. Było grubo po północy, więc moje ruchy stały się cięższe i bardziej powolne. Tym samym nie zdążyłam uskoczyć przed kolejnym zamachem faceta. Kaszlnęłam krwią i uderzyłam go w krtań. Niech się kanalia dusi. Podniosłam pistolet z twardej, chodnikowej płyty i włożyłam do kieszeni. Moment później lekko uderzyłam Daniela w plecy na znak, żebyśmy szli dalej, przy okazji ścierając krew z brody.
<Daniel? :v >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!