Szłam cała w łzach, nie wiem czemu.
Może dlatego że czuję się taka samotna, a może popadłam w depresję.
Pomyślałam że spacer dobrze mi zrobi. Naglę usłyszałam a raczej poczułam
samca, ukryłam ślady łez, pociągnęłam nosem i poszłam sprawdzić, jakiś
basior siedział przy nutach i coś zapisywał.
-witaj, co porabiasz?...
-cicho...- mruknął i zaczął brzdękać na gitarze, pewnie je nastrajał,
przesuwając łapą po gryfie instrumentu- o cześć, wybacz jestem zajęty
-wybacz, już mnie nie ma- powiedziałam i czułam jak kolejna łza napływa mi do oka
<Aeromere?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!