14 wrz 2015

Od Andromedy CD Diega

Płynęłam cięgle za basiorem który patrzył się czy płynę.Nic nie wskazywało że ma się wydarzyć tragedia,cóż faktycznie trudno było sobie to wyobrazić.Diego wszedł na wodospad ,a ja poszłam w jego ślady.Basior skoczył do wody z takim pluskiem że byłam cała mokra.Obok wodospadu było coś na styl zjeżdżalni więc zjechałam po niej do wody.Była świetna zabawa,lecz do czasu kiedy zaczął padać deszcz,trzeba dodać że był bardzo silny.Po chwili pojawiły się pierwsze pioruny tzw. błyskawice.Jedna uderzyła niepokojąco blisko nas.Najbliższa jaskinia była w wodospadzie gdzie szybko ile mieliśmy sił pobiegliśmy.W środku było ciemno i zimno ,lecz aczkolwiek było w niej przytulnie i dosyć milo.Siedzieliśmy w niej dobre dwie godziny rozmawiając.Nic nie wskazywało na to że ulewa w końcu się skończy.Zauważyłam że w oddali mknęła w naszą stronę świetlista smuga.Była ona coraz bliżej,nabierając kształtów które były mi znajome.W naszą stronę mknął....Fawkes!Ptak siadł mi na grzbiecie i  wnet pojawiło się słońce.Feniks odleciał ,a my wyszliśmy z groty.
- Dokąd idziemy? - zapytał basior
- Może do mojej jaskini?- zapytałam
- No dobrze.- odpowiedział Diego
Wędrowaliśmy drogą aż dotarliśmy do gór przez które musieliśmy przejść by móc dotrzeć do mej jaskini.Miały one swą wdzięczną nazwę:Góry Shinuzu.Wędrówka trwała trochę lecz bez większych tragedii.Dotarłam wraz z Diegiem do mostu za którym centralnie stała moja grota.Niestety most był zerwany ,a jedyna droga prowadziła przez Las Samobójców.Las był niedaleko nas więc szybko tam trafiliśmy,lecz nie był to powód szczęścia.Matka opowiadała mi o tym miejscu i o potworach które tam mieszkają..Z niepokojem przekroczyłam próg lasu ,Diego lubił ryzyko lecz go uprzedziłam co do tego miejsca.
-Diego uważaj!-zawołałam
-Dlaczego?!- zapytał
-W tym lesie mieszkają potwory...podobne do naszych animatronów...tyle że Nightmare..- rzekłam
Ale dobrze wiedziałam że przez ten las musimy przejść by dojść na miejsce.Diego szedł prze de mną ponieważ sama się bałam iść przed nim.W mroku świeciło delikatnie czerwone światło,coś jakby diody.Wystraszyłam się jeszcze bardziej.Coś nas śledziło,na karku czułam czyiś oddech ,a bicie cudzego serca słyszałam już odkąd przekroczyłam próg lasu.Nastała noc ,a blask księżyca oświetlał powoli zbliżające się postacie.Były to.......animatrony.Nightmare trzeba dodać...Diego walczył zacięcie tak samo jak ja.Lecz NIghtmare Bonnie rzucił się na mnie tak jak reszta animatronów.Większość mogłam bez problemu rozpoznać... Bonnie zaczął mnie rozszarpywać..no może nie tak dosłownie...wbijał pazury w moje ciało ,a jeden z z nich ugryzł mnie w łapę która okropnie krwawiła.
<Diego?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!