- Venus! Nic ci nie jest? - krzyknąłam podbiegając do wadery.
- Nie, wszystko w porządku - odparła.
Pomogłem jej wstać i spkojnie ruszyliśmy do lasu. Wszystko było pokryte białym puchem. Była tam mała polana. Idealna do... bitwy na śnieżki. Popatrzyłem na Veni, po czym rzuciłem w nią śnieżką. Oczywiście odwdzięczyła się tym samym. Bitwa trwała dobre pare minut. Byliśmy tam jeszcze przez jakiś czas, a potem, gdy zaczęło się ściemniać poszliśmy na łąke.
<Venus?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!