Coś się stukło. okazało się że, siła wiatru zwaliła moją butelkę
najlepszego piwa zdobytego pod Vasia. Podrapałem się w tył głowy i
zacząłem sprzątać ten bajzel.Ten zapach tego piwa zaczął dobijać się w
moje nozdrza.
Później wyszedłem na spacer do lasu, usiadłem pod drzewem i wpatrywałem się w niebo, jakbym czekał że butelka zleci mi z nieba.
Naglę usłyszałem czyjeś kroki, oby to była wadera, ha no i miałem
rację,ale udawałem że nie jestem zainteresowany.A wierzcie mi, jeśli to
wadera to byłem mocno zainteresowany,tylko piwa brak
<jakaś wadera?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!