- Hehe, pojemne masz gardło. - odezwał się jeden z maluchów, przez co dostał ode mnie w łeb. Lily westchnęła cicho, opuszczając łeb. Oni zaczęli się śmiać głośniej, ja skarciłem ich wzrokiem, jak Raphael. Natychmiastowo się uciszyli, a ja próbowałem pocieszyć waderę.
- No spokojnie, w przyszłości skopię wam tyłki! - syknąłem do grupki młodzików. Z oburzeniem na mordzie, odeszli w drugi kąt sali, by ponownie zacząć grać. Lily uśmiechnęła się widząc, iż stanąłem w jej obronie.
- Wychodzimy stąd. Rae pewnie zaraz mi da burę, a te pacany uniemożliwiają zabawę - mruknąłem, łapiąc stanowczo samicę i wychodząc żwawym krokiem na zewnątrz.
< Lily? >
- No spokojnie, w przyszłości skopię wam tyłki! - syknąłem do grupki młodzików. Z oburzeniem na mordzie, odeszli w drugi kąt sali, by ponownie zacząć grać. Lily uśmiechnęła się widząc, iż stanąłem w jej obronie.
- Wychodzimy stąd. Rae pewnie zaraz mi da burę, a te pacany uniemożliwiają zabawę - mruknąłem, łapiąc stanowczo samicę i wychodząc żwawym krokiem na zewnątrz.
< Lily? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!