Śnieg głośno skrzypił pod moimi łapami. Było go bardzo dużo - prawie sięgał do mojego podbrzusza. Stąpałam ostrożnie, starając się nie potknąć o wystającą gałąź, czy kamień. Ale na staraniach się skończyło. Wywinęłam chamskiego kozła, lądując w krzakach. Na dodatek cała w śniegu. Wyskoczyłam z roślin czując, jak kolce boleśnie wpijają się w moją skórę. Gdyby nie przednie łapy, wylądowałabym na jakimś basiorze, nie w humorze na dodatek.
- Witam pana. - powiedziałam z krzywym uśmiechem, otrzepując biały puch z futerka.
< Kiritooo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!