Obudziłam się dziś w mieście. Przetarłam zaspane oczy i spojrzałam w lustro. Moje włosy nie były w zbyt dobrym stanie. Zaczęłam je rozczesywać szczotką, przy okazji wyglądając przez hotelowe okno. Park w Adefilion połyskiwał ciepłymi, jesiennymi barwami, które rozjaśniały deszczowy dzień. W pokoju nie było specjalnie ciepło, gdyż zapomniałam zamknąć jedno z trzech okien. Postanowiłam naprawić ten błąd i wziąć prysznic. W końcu wyszłam z zaparowanej łazienki i ubrałam czarne rajstopy oraz spódnicę tego samego koloru, a na górę narzuciłam granatową koszulę i czerwony płaszcz. Założyłam czarne botki, do ręki wzięłam czerwoną parasolkę i wyszłam z pokoju. Przechadzając się po mieście widziałam zapracowanych ludzi, którzy pędzili to w jedną, to w drugą stronę. Jednak większość szła ze wzrokiem wlepionym w wyświetlacze telefonów. Jedna kobieta prawie wpadłaby pod koła samochodu, gdyby nie to, że w porę chwyciłam ją za rękę. Wydarła się na mnie i sobie poszła. Skierowałam swoje kroki do parku, który widziałam z okna hotelu. Na szczęście w nocy nie padało, więc ławki były suchutkie. Usiadłam na jednej z nich rozkoszując się pięknem jesiennej pory, gdy usłyszałam czyiś głos.
-Można się dosiąść?
-Owszem. - odparłam.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!