Rzuciłem się ponownie na tego debila i wbiłem mu nienaturalnie długie pazury w kark. Krew lała się wartkimi strużkami, a życie uciekało z basiora jak powietrze z balonika.
-Zabiłbym Cię, ale chcę być w tej watasze-Wyszeptałem do krwawiącego basiora i poleciłem:
-Idź do medyka.
Wilk posłuchał i poszedł do medyka.
-Wszystko okej?-Wymruczała Zan.
-Tak, a co z tobą?
-Jest okay. Tylko parę niewielkich ran.-Odparła uśmiechając się. Nie uśmiechnąłem się. Oblizałem się z krwi basiora.
-Przepraszam, Newt. Rozumiesz, po prostu myślałam, że jak Ciebie nie ma, to powinnam nadal żyć.-Wyszeptała.
-Rozumiem.
Zan uśmiechnęła się i już miała coś powiedzieć i wyszeptałem niemal płacząc:
-Rozumiem i nie będę niszczyć Ci partnerstwa z tamtym gościem-To mówiąc odbiegłem.
<Zan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!