Wiał przenikliwy wiatr. Kolejny dzień z rzędu. Z kłębowiska ciemnoszarych chmur strugami padał deszcz, który bił o szyby mieszkania. W całym mieście nie było prądu, a przez pogodę całe Adefilion przypominało scenę niczym z horroru. Pasma mgły spływały z gór, pogrążając ulice w nieprzeniknionej bieli. Kobieca postać mocno wyróżniała się od tła mrocznej pogody siedząc na parapecie i, jak gdyby nigdy nic, popijając herbatę.
- Piękna pogoda.. - mruknęłam, zamykając głośno okno. Po co je w ogóle otworzyłam? Zeszłam z parapetu, gdyż przez mgłę dosłownie nic nie mogłam zobaczyć. Ciemność, która ogarnęła moje mieszkanie wcale nie pomagała mi w poruszaniu się po nim. Dosyć boleśnie uderzyłam nogą w łóżko, nie widząc go.
- Współczuję ludziom, którzy są teraz na zewnątrz. - powiedziałam po raz kolejny, sama do siebie. Zbulwersowana zaczęłam krążyć po sypialni. Nawet bateria w latarce się wyładowała! Z uczuciem bezradności ponownie zajęłam miejsce na szerokim parapecie i zamknęłam oczy. Moją melancholię przerwał cichy stukot w okno. Byłabym niewzruszona tym dźwiękiem, gdyby nie fakt, że mieszkałam na dziesiątym piętrze. Oraz to, że pukanie było coraz głośniejsze. Zdziwiło mnie to, jednakże ze względu na porę nocy oraz pogodę, owego okna nie otworzyłam. Z lekkiego niepokoju wyrwało mnie pukanie w drzwi mieszkania.
< Ktoś? Nocna wena tak bardzo.. >
Ja odpiszę!
OdpowiedzUsuń~Ja