-Niewykluczone jest też, że ktoś zmienił...Wygląd, żeby dostać się na tereny WNZ? Pewnie udawał waderę z naszej watahy dla niepoznaki. Lub był śmiertelnym jej wrogiem i chciał, żebyśmy myśleli o niej, jak o morderczyni-Wymruczałem.
-Ma to sporo sensu. Jednak jedynym sposobem, by się upewnić jest użycie eliksiru przywracającego wygląd.
-Nie sądzisz, że jeśli dalibyśmy ten eliksir na przykład Lily, to byłoby chamskie? Wróciłaby do starego wyglądu bez względu na to, czy jest winna, czy też nie.-Skubnąłem znowu trochę jedzenia.
-Eliksir działa tylko na tych, którzy zmienili wygląd siedem, lub mniej dni temu-Odparła.-A zwłoki były świeże. Jakby sprawca zabił ją parę godzin temu, lub nawet chwilę przed naszym przyjściem.
-Hm...-Zamyśliłem się. Nagle zaczęło padać.
-Musimy iść na tereny WNZ-Powiedziała szybko.
-Ale czemu, dokąd?
-Deszcz zatrze zapachy intruza.-Odparła.
-Teraz może być tam niebezpiecznie. Wadera leżała pod dwoma drzewami, więc zapach powinien utrzymać się odrobinę lepiej. Wyluzuj, za kwadrans dochodzi ósma, nic tam nie zobaczysz.
-W sumie racja-Westchnęła. Oparłem się o siedzenie. Nagle mnie olśniło.
-Pamiętasz, jaki kolor futra miała tamta wadera?-Zapytałem.
-Nie bardzo.
-Cholera.-Mruknąłem.
-A co?
-Nieważne.-Mruknąłem.
<Asuna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!