Wzdrygnąłem się nieznacznie, kiedy Idalia odważyła się mnie dotknąć. Na całe szczęście skończyło się jedynie na "wstrząsie", udało mi się opanować i nie odskoczyć. Prawdę mówiąc dłoń dziewczyny była przyjemnie ciepła, a jej skóra delikatna. Przez ułamek sekundy naszły mnie myśli przeznaczone dla typowo zakochanych. Zniknęły tak nagle, jak się pojawiły, a przyniosło to ulgę. Bo jak to... Przecież zauroczenia oraz inne cielesno-duchowe błahostki powinny być zarezerwowane dla tych, którzy na nie zasłużyli. A ja ledwie znałem Idę.
- Nie muszę, ale chcę.- wyszeptałem, również uśmiechając się- Nie chcę, żeby coś ci się stało... Wiesz... Dużo tu różnych... ekhem... gwałcicieli, czy innych wsio.- zaśmiałem się- To co... Idziemy?
<Idalio? Wena zwiała ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!