Zastanawiałem się czy pozwolić dziewczynie iść ze mną. Zresztą nawet jakbym się nie zgodził i tak by poszła. Albo nagle by upadła na kolana i błagała? Ciekawy scenariusz układał się w mojej głowie. Jednak dotyk i słowa Aveline wyrwały mnie z toku myślenia.
-Niech będzie. - Chwyciłem rękę dziewczyny i odrzuciłem ją delikatnie na bok. Zerknąłem jeszcze na jej twarz i ruszyłem w przód. - A.. i jak coś to nie będę się już narzucał. - Powiedziałem pół żartem.
-Ale się nie narzucałeś!
-Każda tak mówi. - Podrapałem się po nosie. - Zresztą jak nie pasuje Ci to spoko, luz.
-Oj tam... już się nie gniewam. Więc nie fochaj się!
-Fochaj? - Mruknąłem pod nosem.
-Tak, fochaj.
-Foch.. - Odwróciłem głowę do idącej do mnie kobiety. - Jak to było... z kilka lat temu na takie coś opowiadałem "Nie moja wina, że fachowo obciągasz".
-Kahir! - Krzyknęła zbulwersowanym głosem. Jakoś ten dzień nie należał do najlepszych. Po wykrzyknięciu mojego imienia postanowiłem wyprzedzić Ave o kilka kroków.
W ciszy i napiętej przeze mnie atmosferze dotarliśmy do miasta. Poczułem słodki zapach pączków. Jakby nigdy nic chwyciłem Aveline za rękę i pociągnąłem do budki z różnymi słodkościami. Ave ze zdziwionym grymasem na twarzy, że kupiłem z około dziesięć pączków usiadła na ławce.
-I Ty to zjesz? - Rzekła patrząc na mnie jak do niej podchodziłem.
-Mogę się podzielić jeśli chcesz. - Skierowałem torbę z pączkami w jej stronę. Wzięła jednego, trochę mniejszego od reszty pączka i zaczęła go jeść.
-Dziękuje...
-Okej, to idziemy coś mi kupić. Ludzie zaczną się gapić zaraz na krwawą bluzkę.
-Tsssaa.. można wejść jeszcze do apteki po leki.
-To załatw to, a ja to. - Machnąłem do niej ręką i zwróciłem się w stronę sklepu z odzieżą.
Aveline? Te flaczki z olejeeemmmm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!