-Było to wieki temu..Kiedy jeszcze nie byłam w tej watasze i kilka dni potem..-zaczęłam
- Opowiem ci historię którą tylko ja znam.-dopowiedziałam
--------------------------Początek Historii------------------------------------
Wspomnienia z przeszłości
Uciekłam na tyle daleko od domu żeby nikt nie mógł mnie znaleźć.Las był
głęboki i gęsty a zarazem straszny.Wiedziałam że w tym lesie siedzą
różne maszkary.Szłam wąską krętą dróżką nieświadoma tego jaką tajemnicę a
zarazem przygodę odkryję.W krzakach nieopodal coś się poruszało
nerwowo.Niepewnie podeszłam do krzaka i go odsłoniłam,a to co zobaczyłam
wprawiło mnie w przerażenie.W owych krzakach siedział potwór:
http://i.ytimg.com/vi/sZwXR_Wd-o8/maxresdefault.jpg
Chciałam uciekać ale łapy miałam jak z ołowiu.Jakaś magiczna siła
pociągała mnie do besti. Odważyłam się podjąć walkę,a była ona śmierć i
życie.Tworzenie tornad miałam w krwi,a tworzenie wichur opanowałam w
wieku 6 miesięcy.Okazało się to wtedy bardzo pomocne.Nie dawałam już
rady ale walczyłam do skutku.Skoczyłam z pazurami i zębami i wbiłam je w
monstrum.Upadł ale zdążył wypowiedzieć ostatnie słowa co brzmiało jak
groźba:
-Jeszcze nie wygrałaś!Znajdę cię i zabiję!-
Byłam wstrząśnięta tym co przed chwilą się działo ale ruszyłam w dalszą
drogę w odnalezieniu miejsca do zamieszkania.Słońce miało się ku
zachodowi więc trzeba było znaleźć sobie miejsce do
przenocowania.Niedaleko koło mnie była niewielka jaskinia więc
zmierzałam w tamtym kierunku.Jaskinia była zimna i ciemna i
najwidoczniej całkiem przestronna.Usiadłam na progu groty i patrzyłam
jak słońce zachodzi nad widnokręgiem.Ułożyłam sobie legowisko z liści
które opadły z dębu.Do później nocy zastanawiałam się nad groźbą
potwora.
-Jak może powrócić przecież zmarł?!A może..nie niemożliwe.Może nie umarł?!-zamyślałam się nadal nad jego słowami.
Położyłam się spać około północy ale z niepokojem.Mój sen był
dziwny....może nie był to sen lecz halucynacja?!Nie wiem...Sen był
następujący:
Stałam przed ludzką pizzerią.Na szyldzie było napisane: Fazber's
Pizza.Weszłam do środka ponieważ coś mnie ciągnęło a po drugie drzwi
były otwarte.W środku zobaczyłam masę dzieci i dorosłych,a na scenie
stały roboty-zwierzaki które grały piosenki.Wiedziałam już jedno że
trafiłam na przyjęcie urodzinowe.W tłumie robotów zwierzaków zobaczyłam
jednego wcale nie podobnego do reszty.Był królikiem trzeba dodać że
złotym,miał taki dziwny uśmiech jakby chciał zrobić coś potwornego.Szłam
spokojnie za owym jegomościem żeby zobaczyć co planuje.Królik szedł na
zaplecze,a szóstka dzieci szła za nim.Drzwi powoli się zamykały więc
pobiegłam razem z nimi na zaplecze.To co tam zobaczyłam było istnym
horrorem....ze złotego królika wyszedł fioletowy człowiek.Wyglądał
zupełnie jak psyhopata,a jego uśmiech potwierdzał moją teorię na temat
jego stanu umysłowego.W prawej ręce trzymał nóż,a po minach dzieci było
widać że są przestraszone nie na żarty.Drzwi były tym razem zamknięte na
klucz.Fioletowy mężczyzna zbliżył się do jednego z dzieci i ......zabił
je!Potem zabił one kolejne dziecko i kolejne,do czasu kiedy wszystkie
były martwe.Mężczyzna roześmiał się głośno koło niego pojawiły się
stroje robotów zwierzaków jeden był inny...złoty.Nie ten sam którego on
sam użył.Był złoty ale ten przypominał misia.Miał mikrofon,muszkę i
cylinder.Na mych oczach Marionetka wkładała kostiumy na martwe
dzieci.Kiedy skończyła kostiumy ożyły.Film jakby się urwał...obudziłam
się,a ranek był piękny i słoneczny.Wyszłam z jaskini i poszłam się
pożywić przed dalszą podróżą.Była długa ale jakaś spokojna.Byłam pewna
że to jakiś podstęp ale nic zupełnie nic się nie działo.Po kilku
godzinach marszu wyszłam z boru.Kiedy tylko przekroczyłam próg
zobaczyłam jakąś wilczycę.Pierwsze co powiedziała to było pytanie:
-Kim jesteś?-
-Jestem Amortencja..-odpowiedziałam na pytanie
-Czy chcesz dołączyć do Watahy Niebieskiej Zorzy?-zadała kolejne pytanie nieznana mi wadera
-Jasne..Jak się nazywasz?-rzekłam
-Kan-D możesz mi mówić Kan.-odpowiedziała
Kan oprowadziła mnie po terenach watahy.Byłam zachwycona tym
miejscem,emanowało spokojną aurą.Oprowadzenie trochę trwało ale potem
Kan zaprosiła mnie na kolację.Przebiegała spokojnie,a rozmawiałyśmy o
wielu tematach.W końcu Alfa zapytała skąd się wzięłam ale ja skróciłam
wersję i powiedziałam tylko tyle iż uciekłam.Alfa zaprowadziła mnie do
mojej nowej jaskini która od tego dnia miała być moją siedzibą.Tej nocy
miałam znowu dziwny sen...
Tym razem byłam w jakimś mrocznym miejscu co na samą myśl miało się
dreszcze.Szłam ciemnymi korytarzami.Wiły się,skręcały w co poniektórych
miejscach.Po dłuższym błąkaniu się odkryłam dziwny pokój.W tym
pomieszczeniu było tylko jedno okno,a na polu panowała burza z
błyskawicami.Po około pięciu minutach zaczęła się dziać akcja.Jeden duch
dziecka gonił tego samego fioletowego człowieka który zabił szóstkę
dzieci.Wokoło niego zebrała się jeszcze pięć duchów dzieci.Jedno z nich
zagoniło go do kostiumu którym kiedyś zwabił niewinne niczemu
dzieci.Wszedł do stroju i przez chwilę słyszałam jego szyderczy śmiech.W
ułamek sekundy akcja zmieniła bieg.Kostium miażdżył ciało fioletowego
mężczyzny.Strój cały zaczął się trząść,a wokoło niego pojawiła się
kałuża krwi.Film ponownie się urwał...pojawił się nowy dzień.Od kilku
dni czułam że ktoś mnie śledzi ale nie wiedziałam kto.Poznałam wiele
wilków o różnych historiach.
-Po 5 dniach w nocy 23:30--------
Nadal zastanawiałam się nad moimi 2 snami.Miały jakąś łączność miedzy
sobą.Nie wiedziałam że tej nocy odkryję wielką tajemnicę której jeszcze
nikt nie odkrył.Po północy zaczęły z ciemności ciche jęki ale dobrze
wiedziałam że grotę tę zamieszkuje tylko ja...Około 2 am do jęków doszły
szelesty i kroki.Z minuty na minuty dźwięki się nasilały i to coś szło
do mnie.Potwór był zaledwie kilka kroków ode mnie to wiedziałam
doskonale.Nagle z ciemności wyłonił się potwór:
http://pixelpapercraft.com/files/1425465873321.jpg
Monstrum się odezwało:
-Witaj znowu się spotykamy!!1Ja wiem kim jesteś ale ty nie wiesz kim JA jestem...-
Miał głos podobny do człowieka ale trochę zniekształcony.Odezwał się ponownie:
-Jestem Springtrap...byłem człowiekiem dziś maszyną...Kiedyś zwano mnie Purple Guy'em...-
Zastanawiałam się nadal nad jego słowami.
-Jakiś czas temu widziałaś i walczyłaś ze mną w lesie...Trzeba przyznać
że masz odwagę lwa.Zapewne nadal się zastanawiasz jaką łączność mają te
dwa sny którymi cię na pewien sposób obdarzyłem.-rzekł dosyć srogim
tonem
-To ty?!...-ledwo wyjąkałam
-Tak..Oba są moimi wspomnieniami.Ten ostatni przedstawia mą śmierć.Wiesz czemu ci je pokazałem?!-zapytał
-Nie...nie wiem..-wyjąkałam
-Od lat 30 uwięziony jestem w tym kostiumie.Nie mogę się wydostać...Nikt
na świecie nie zna historii Fazber's Pizza właśnie tego incydentu jak i
mej śmierci...-powiedział
Nie odpowiadałam ponieważ nie wiedziałam co powiedzieć.Teraz wszystko stało się jasne....Springtrap odezwał się i wyrzekł:
-Roboty które widziałaś w pizzeri były animatronami...strój ten który
zapewniał mi bezpieczeństwo okazał się mym zabójcą ale do dziś nie
żałuję że mordowałem.Teraz czas na twą śmierć!!-
Springtrap otworzył swą paszczę,a w niej....była fioletowa czaszka
człowieka.Potwór rzucił się na mnie,a ja próbowałam wezwać pomoc na
próżno wydałam tylko cichy jęk.Złapał mnie i zaczął dusić i cicho
szeptał:
-It's Time To Die-
Ugryzłam go w rękę,a on w tym momencie wypuścił mnie z uścisku.Podjęłam
się ponownie walki z nim.Walka była ostra i zacięta,a i nie było
łatwo.Używałam swego żywiołu do obrony i walki ale używałam też pazurów i
kłów.Bitwa była długa ale wiedziałam że ktoś będzie musiał
odpaść.Powoli opadałam z sił,a mimo wszystko nie miałam żadnych ran i
obrażeń.Walka trwała by jeszcze dłużej gdyby nie to że miałam przy sobie
młotek.Podniosłam go i zaczęłam niszczyć wroga.Nie długo to trwało
kiedy poległ,ale jakimś magicznym cudem animatron zniknął jak
poległ.Chciałam się wyspać ale wybiła godzina 6:00.
--------------------------------------Koniec Historiii-------------------------------
-Teraz wiesz...on chce się zemścić.Kiedyś wyglądał inaczej ale było to wieki temu.-rzekłam kończąc opowiadanie.
<Dios?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!