-Mhm.
Zaprowadziłam Amor do mojego legowiska. Byłam jedyną lokatorką groty, więc wadera mogła pozwiedzać ją całą. Westchnęłam widząc, że zbliża się wieczór. Było dużo chmur, przez co nie było widać gwiazd, ani nawet księżyca. Wyszłam z domu i ułożyłam się na łapach tuż obok progu, za wysokim krzakiem, który całkowicie maskował moje biało-brązowe futro.
"Springtrapowi będzie trudno się ukryć.." ~ pomyślałam, widząc, że w okolicy nie ma ani jednego drzewa, jak i tak wysokiego zielska. Uśmiechnęłam się pod nosem i przywołałam Elucidatora. Broń pojawiła się w mojej łapie.
~*~
Chyba mi się coś przysnęło... Boże, ja spałam?! Wstałam zdenerwowana, gdy nagle usłyszałam ciche klikanie. Spojrzałam w stronę, z której dochodził dźwięk. Dojrzałam Springtrapa. Mimo wszystko, robot był ledwo widoczny.
-I znowu się spotykamy. - sapnął, gdy mnie zauważył. Uśmiechnęłam się drwiąco.
-Czy ty sugerujesz, że wygrasz?! - zawołał.
-Nie. Ja sugeruję, że jest to nasze ostatnie spotkanie. Być może ty wygrasz. - odparłam spokojnie.
-I to ci odpowiada? Twoja śmierć? - zapytał, zapewne lekko zszokowany.
-Tak. Przynajmniej wtedy odcięłabym się od pojebanego dzieciństwa. - grałam na czas. Wcześniej ulotnił się wraz ze wschodem słońca. Być może teraz uda mi się go pokonać wcześniej, lecz z jedną bronią jest to mało prawdopodobne, a drugiej nie mogłam od tak sobie przywołać. Natychmiast by mnie zaatakował. Wlepiłam wystraszone spojrzenie w punkt obok niego, po czym powoli zaczęłam się wycofywać w stronę jaskini. Królik spojrzał zdziwiony z tamto miejsce. Ponownie się uśmiechnęłam. Jacy niektórzy potrafią być głupi.. Przywołałam Dark Repulser'a i Black Star. Pistolet schowałam w kurtce, zaś mieczami zamachnęłam się od razu, wykorzystując nieuwagę wroga. Duża szrama zdobiła jego klatkę piersiową. Intruz zawył wściekle, po czym zmienił się w ludzką postać. Zapewne bardziej zwinną. Idąc za jego przykładem przybrałam wygląd Sellene. Poprawiłam rękawiczkę na prawej ręce i uśmiechnęłam się do niego wściekle.
-Zaczynamy.
Odpowiedział mi uniesieniem kącików ust. Przybrałam startową pozycję biegacza i ruszyłam. Zostawała za mną zaledwie niebiesko-czarna smuga, a Springtrap nie mógł ogarnąć, gdzie jestem. Kolejny punkt dla mnie. Mocno zraniłam mu nogę. Ucieszył mnie widok ciemnej cieczy wypływającej z rany. Wróg jednak nie pozostał mi dłużny. Z mordem w oczach chwycił mnie za gardło i zaczął dusić.
-Chyba czas się pożegnać. - powiedział cicho.
-Chyba tak. - odparłam, po czym wbiłam Elucidator w jego krtań, jednocześnie starając się złapać dech. Nie udało się. Bezwładnie upadłam na ziemię. Zaczęłam widzieć gwiazdy na zachmurzonym niebie. Poczułam się.. wolna. Odcięta od makabrycznego dzieciństwa.. Moje oczy się zaszkliły. Lekki uśmiech był ostatnim gestem w moim życiu.
I tak umiera Miu :')
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!