- Niezły matematyk z Ciebie. - uśmiechnęłam się odruchowo, jak to przy
dawaniu komplementów komuś innemu. Minho wypiął dumnie pierś i
przymrużył oczy.
- Ach, no wiesz. Miałem czas żeby się w tym podszkolić. - podrapał się
łapą po karku, patrząc w moją stronę. Dziwny jest, taki tajemniczy.
Lubię takie typy samców. Heh. Ale ta jego niezdarność mnie dobija.
Znaczy, no.
- W ogóle, to jakoś tak dziwnie się zachowujesz. Mówisz, że mogłeś mieć
inne imię, nie wiesz ile masz lat... - zaczęłam rozmyślać, wodząc
wzrokiem po krzakach. Szukałam jakiś zapachów, tropów, żebyśmy mogli w
końcu coś zjeść. Zgłodniałam.
- Na opowiadanie mojej historii jest chyba za wcześnie, prawda? Nawet
się dobrze nie znamy. - basior zręcznie wyminął kamień, na Boga mojego,
dobrze że na mnie znowu nie wpadł.
- Dobra, pobawię się w show! Jesteś Minho, masz cztery lata, lecisz na
mnie, widzę to. - parsknęłam. - Przy okazji, drzewo. - dodałam.
- Co?... Kuźwa! - zawył, uderzając łbem o wielki dąb. Przy okazji
wypłoszył z jego gałęzi ptactwo. Zaśmiałam się, nie mogąc złapać
oddechu. On poprawiał mi humor!
- A jak myślisz, dlaczego ciągle się potykasz? Jesteś r o z t r z e p a n
y! - zawołałam, sypiąc na niego śnieg. Nagle usłyszałam pisk oraz
tupotanie małych nóżek.
- ZAJĄC! - wrzasnęłam, widząc drobny pyszczek szaraka, wystającego zza
pniaka. Ruszyłam za nim, Minho otrzepał się i pobiegł za mną. Zwierzątko
biegło długo, zwodząc nas co chwila. To skręcał w najmniej spodziewanym
momencie, zawracał się lub skakał. Przyspieszyłam biegu, basior
dotrzymywał mi kroku. Kiedy miałam już się rzucić na obiad - tajemniczy
wyprzedził mnie i runął na zająca, wbijając się mu w krtań. Był młody,
więc niewyrośnięty. Minho zjadł go dwoma kłapnięciami pyska.
- Ty! - pokazałam na niego łapą, zatrzymując się przed nim. - Zjadłeś mój obiad! - syknęłam. On przewrócił oczami.
- Mam trochę krwi na pysku. Chcesz? - zapytał sarkastycznie. Miał się
już oblizywać, lecz szybko przyssałam się do niego (to znaczy zatopiłam
się w jego pysku. Wiadomo o co chodzi!) Po chwili oderwałam się od
oszołomionego samca.
- Hm, niedobra. Taka metaliczna. - wzruszyłam ramionami.
- Co... To było?
- Nieznaczne podziękowanie za zabranie mi obiadku, matole! - rzuciłam mu śnieżką w twarz.
Minho? Mrr mrr mrr XD
Sora - prywatny, watahowy glonojad ♥
OdpowiedzUsuń