Przyznam, iż nasz drogi Minho był niczego sobie. Uśmiechnęłam się lekko,
spoglądając na niego. Chociaż i tak ja jestem najlepsza w tym
otoczeniu.
- Miło spotkać kogoś ze swoich. - powiedziałam. - I widzę, że lecą na
ciebie liście. Niezłe masz branie. - zaśmiałam się, ściągając kolejnego,
złotego listka z jego czoła. Dziwne, że jeszcze takie są, skoro zima.
- Należysz do Niebieskiej Zorzy? - spytał po chwili, obserwując bacznie drzewa.
- Aya, tak. Nie miałam zbyt miłego przywitania. - mruknęłam, po czym
poprawiłam grzywkę. Taa, zostać zaatakowana przez grupę wilków, a
później zostać przyjęta do ich watahy. Mogłam się posłuchać matki i iść
na studia! Ach, ludzie mają trudny żywot.
- Super! Znaczy, no. - mruknął, robiąc unik przed kolejnymi liściami. W
pewnym momencie łapy mu się zaplątały i spadł na mnie, niczym kamień.
- ŚMIECIU! UBRUDZISZ MI FUTRO! - wrzasnęłam, zrzucając go z siebie. Oj, pokrętło się przedstawiło! Groźna Sora Chan nadchodzi!
- Spokojnie! - tłumaczył się z nerwowym uśmiechem.
- Masz szczęście że cię lubię. Inaczej skończył byś z dziurawym gardłem,
wykastrowany i zgwałcony! - darłam się dalej, podchodząc do niego. - A
twój marny interes byłby przyszyty do czoła. - warknęłam, kiedy
stykaliśmy się niemalże nosami. Odeszłam parę kroków od Minho.
- A tak poza tym, zgłodniałam. Idziemy na obiad~? - rzuciłam spokojnie, przekrzywiając - według mojego brata słodko - łeb.
Minho? Chaos kompletny XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!