Szłam przodem, milczeliśmy ja jeszcze nie do końca poukładałam myśli.
W tym wszystkim nie zauważyłam nawet że Exan nie idzie za mną.
Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk upadku .. odwróciłam się i zobaczyłam Exana w krwi i miał sztylet w łapie
-mój boże, Exan coś ty narobił!
-nie jestem godzien aby żyć, pozbawiłem cię bliskich, czuję się z tym okropnie...(zakaszlał krwią)... chcę umrzeć( przekręcił klingę sztyletu w ranie)
-Exan...nic nie rób błagam cię, zaraz kogoś zawołam-wrzasnęłam a on zemdlał .. Byliśmy w jednym wielkim ciemnym lesie taa pięknie to las Samobójców jak na złość chyba .. podjęłam decyzje będzie mnie wiele kosztowało jeśli ktoś się o tym dowie .. przewróciłam go w taki sposób by mieć dostęp do sztyletu delikatnie przyłożyłam ranę i zaczęłam przekazywać czakrę która przyśpieszała procesy leczenia , delikatnie wyjęłam sztylet i leczyłam po 40 minutach bolała mnie głowa, a ciało odmawiało posłuszeństwa skupiałam całą czakrę i powoli ją przekazywałam w końcu rana się zrosła .. a ja opadłam obok Exana bez sił potrzebny mi teraz będzie bardzo długi sen .. nawet i tydzień ..
<?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!