-A ty musisz być taka dociekliwa?-Wziąłem łyka napoju.
-Przecież tego nie chciałeś-Wskazała na kieliszek.
-Zmieniłem zdanie.-Wyszczerzyłem się. Nagle usłyszałem cichą muzykę, która zaczęła lecieć z głośników ukrytych za aksamitnymi firankami. Zdjąłem ten żałosny szalik i położyłem go na stole. Zagapiłem się na schody, na których leżał jakiś cholernie puchaty, biały kot. Nagle poczułem, jak coś zawiązuje mi się na szyi. Sora nie odpuściła. Zawiązała mi go na szyi.
-Hm...Może zamontuję alarm na szaliku, że jak go zdejmiesz, to Ci rozsadzi uszy. Uuu, albo przyszyję Ci go do mordy! Co ty na to?-Zaproponowała. Pokręciłem szybko głową. Już miałem go zdjąć, kiedy ona powiedziała:
-Nie waż się.
-On jest jakiś babski!-Odparłem.
-Nie. Jest totalnie męski.
-Myhym. Tak męski jak Justin Bieber.-Oparłem twarz na dłoni, a stół posłużył mi jako podpórka pod łokieć.
<Sora?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!