Silny wiatr, ponownie targnął moją sierścią. Burzowe chmury już
całkowicie zasłoniły błękitne dotąd niebo. Rozległ się potężny grzmot, a
zaraz potem rozpoczęła się ulewa. Krople głucho dudniły i szeleściły w
liściach drzew. Co chwilę panujące wokoło ciemności na ułamek sekundy
rozjaśniały błyskawice. A co ze mną? Ja spacerowałam sobie jak gdyby
nigdy nic, moknąc na deszczu. Chociaż właściwie, była to jedynie kwestia
wyboru. Mogłabym wrócić do Jaskini Światła, gdzie formalnie mieszkam,
jednak zbyt duży tam tłok jak dla mnie. Pełno tak członków watahy,
których nawet nie znam. Zresztą, jeszcze nikogo nie znam, aczkolwiek
może przydałoby się to zmienić? Z głębokich rozmyślań nad życiem wyrwał
mnie nagle głośny huk. W tej samej sekundzie oślepił mnie przeraźliwie
jasny błysk na niebie. Przez myśl mi przeszło, że może to już
apokalipsa, więc otwarły się niebiosa, jednak już po chwili otrząsnęłam
się i zaczęłam biec przed siebie, w poszukiwaniu jakiejś kryjówki.
Zwykła burza zamieniła się w ogromną nawałnicę. Lało tak mocno, że nie
byłam w stanie praktycznie nic zobaczyć.
- Tutaj! Szybko! - usłyszałam nagle głos, dobiegający z mojej prawej strony.
Na ślepo puściłam się pędem w stronę nawoływań. Ostatecznie wpadłam do
niewielkiej jaskini, ledwo omijając jakąś skrzydlatą waderę.
- Co robiłaś na dworze w taką ulewę? - zapytała.
- Em... Uwierzysz jeśli powiem, że spacerowałam? - zaśmiałam się. -
Tak, naprawdę spacerowałam, ale jakoś tak się rozpadało, a nie miałam
przy sobie parasolki, więc... - wzruszyłam ramionami.
Nieznajoma zaśmiała się cicho, spoglądając na mnie. Przez chwilę nie
rozumiałam o co jej chodzi, jednak widząc swoje odbicie w kałuży, która
powstała na wskutek spływającej ze mnie wody, sama parsknęłam śmiechem.
Otrzepałam się, doprowadzając swój wygląd do nieco normalniejszego
stanu.
- A właśnie, dziękuję za pomoc - uśmiechnęłam się. - Kimberly jestem - dodałam.
< Asiria? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!