Uśmiechnęłam się niezauważalnie. Nie sądziłam, że samym spojrzeniem
można aż tak wiele zdziałać. Ujęłam łapę basiora, po czym kolejny raz
się cofnęłam.
- Boisz się mnie?- zapytał, po czym parsknął śmiechem. To akurat nie
była prawda. Przy nim i przy Amorze czułam się... inaczej? Tak, to chyba
dobre określenie.
- Nie, nie boję. Wyobraź sobie, że istnieje coś takiego jak przestrzeń
osobista- fuknęłam cicho, patrząc na niego spod przymrużonych powiek.
- Oho, znalazła się panna "Kim to ja nie jestem"...- burknął samiec.
- Może rzeczywiście się znalazła?- odpowiedziałam i wstałam, wyglądając
zza progu jaskini. Burza trwała w najlepsze, więc jeszcze trochę
musiałam tu posiedzieć.- Zmieniając temat... Mieszkasz w tej jaskini?
- Nie.
- Mhm.
Ciekawa i jakże długa rozmowa.
- Tak swoją drogą- kolejny raz starałam się przerwać ciszę.- Jestem
Asiria Misterium. Przepraszam, że jeszcze się nie przedstawiłam.
- No okej- odpowiedział i zerknął na dwór. Ze stwierdzeniem, że się z
nim już nie dogadam, oddaliłam się jeszcze trochę, by móc rozprostować
skrzydła. Znów mi zdrętwiały. Następnie kolejny raz je złożyłam i
ułożyłam się na swoich łapach. Oczy mi się powoli zaczynały kleić,
jednak czułam obecność kogoś obcego, a jednak dziwnie znajomego. I przez
to właśnie nie mogłam zasnąć.
< Jeff? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!