Dzień jak każdy tyle, że bez tej wiedźmy zwanej Miu, której się zachciało opuścić na zawsze watahę. Pff, pasowałoby aby chociaż powiedziała ze zamierza, a nie dowiedziałbym się tego od Cutt. Walić, pewnie i tak wróci, jak ją znam. A znam. Leżałem na polanie, nie było widać słońca na niebie, tylko chmury. Zbierało się na deszcz, oj zbierało, tyle ze mój debilizm nie pozwolił mi iść do jaskini, tylko siedzenie tam. A w końcu jak się spodziewacie polało, to musiałem ruszyć przed siebie. Następnie burza, wtedy musiałem już znaleźć jakąś pustą grotę, bo..zostanie ze mnie pył, czy coś. Dobra jest jama, wskoczyłem tam. Wylądowałem w niestety już zajętej jaskini. Dowiedziałem się ze jest nowa i tak dalej..
- Miło pani, więc teraz znasz już 3 osoby, gratulacje. Jeff, stary. - powiedziałem podając jej łapę, tyle ze ta zrobiła krok w tył, z obrzydzeniem na nią patrząc.
- A tak, jest brudna cnie. - mruknąłem, trzęsąc nią w lewo i prawo, by pozbyć się błota. Wtedy po raz kolejny podałem jej łapę.
<Asiriaa? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!