13 sie 2016

Od Karasu

Udało mi się uciec. Jednak moje rany uniemożliwiały mi dalszy lot. Zobaczyłem mroczki przed oczami a po chwili tylko ciemność. Zacząłem spadać w dół. Próbowałem lecieć na ślepo w górę, jednak wiatr zakręcił mną kilka razy i kompletnie straciłem orientacię gdzie jest dół a gdzie góra. Powoli traciłem przytomność. Ostatnie co pamiętam to uderzenie w jakieś drzewo, upadek na ziemie i niewyobrażalny ból. Obudziłem się następnego ranka. Poczułem że ktoś mnie niesie na plecach.
-Ej ty postaw mnie, natychmiast! - Wydarłem się na nieznajomego
-Już, już nie denerwuj się tak. Damie nie przystoi. - Powiedział kładąc mnie na ziemi.
-Nie jestem żadną "damą" jestem stu procentowym samcem! - Poniosłem głos.
Wilk wyraźnie się zdziwił. Lecz co ja miałem powiedzieć? Właśnie jakiś obcy basior nazwa mnie "damą".
-Sorry, myślałem że jesteś waderą. A tak po za tym jak się nazywasz i co tutaj robisz? - Spytał lekko zdenerwowany.
-Karasu, a co tutaj robię? Pod wpływem ran spadłem w drzewo - Powiedziałem masując obolałą łapę.
Wilk zaczął się śmiać.
-Z czego się śmiejesz?!
-Aniołek spadł z nieba- Odparł i zaczął śmiać się jeszcze bardziej.
Miałem ochotę już coś odwarknąć, lecz nie chciałem robić sobie wrogów na obcym terenie. Poczekałem aż się uspokoi i sam zadałem mu pytanie:
-A ty jak się nazywasz?

(Jakiś basior?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!