Obudziłem się z pierwszymi promieniami słońca. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak wcześnie wstałem. Gałąź, na której spałem, boleśnie wrzynała się w plecy. Temu też postanowiłem zejść na ziemię. A raczej zeskoczyć. Wylądowałem oczywiście zgrabnie, na czterech kończynach. Cisza, która trwała od nocy wręcz dobijała. Wiatr stał w miejscu, zwierzęta spały. Jedyne, co słyszałem to bicie własnego serca oraz kroki.
- Właściwie.. Czemu by se nie legnąć? - mruknąłem i, zmieniwszy się w człowieka, położyłem się twarzą w trawie. Poczułem na policzkach rosę, a na nosie łaskotanie co poniektórych źdźbeł. Spowodowało to nagłe kichnięcie, które mogłoby obudzić umarłego.
- No i co ja mam robić? - ponownie powiedziałem sam do siebie. - Różowa pewnie śpi, Elandiel ma focha.. - swój monolog zakończyłem przeciągłym westchnieniem i kolejnym zmuszeniem się do wstania. Zdjąłem z twarzy trawę, która się do mnie przykleiła i włożyłem dłonie do kieszeni bluzy, chodząc po lesie.
- Może sobie grzybków nazbieram? I muszę, do huja pana, skończyć z tym gadaniem do siebie..
Nagle usłyszałem szelest. Odwróciłem się z nadzieją, że będę mógł z czymś powalczyć. Jednak nadzieja matką głupich, a tym, co wyszło zza krzaków, był Arceus, zapewne szukający pożywienia. Spojrzał na mnie, prychnął z pogardą i gdzieś odleciał. Przygnębiony nudą kolejny raz zmieniłem postać i truchtałem przez powalone pnie drzew.
- Tobie też się tak nudzi? - usłyszałem.
- Tak. Przecież widzisz, że biegam. A nie robię tego często.. - burknąłem w stronę drzew.
< Ktoś? :'D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!