28 kwi 2016

Od Bandery - Cd. Amor

Obudziłam się, moim zwyczajem, tuż przed świtem. Amortencja spała najspokojniej w świecie kilka metrów ode mnie. Postanowiłam zrobić jej niespodziankę i przygotować śniadanie. Ognisko dopiero dogasało, więc przez jakiś czas chodziłam po lesie, szukając suchych gałęzi. Kiedy było ich wystarczająco dużo, wróciłam na miejsce naszego noclegu i zostawiłam tam patyki. Pobiegłam do pobliskiego strumienia i złapałam kilka ryb, które potem piekły się na ognisku. Zerwałam nieco soczystych winogron (to dziwne, co nie?) i wróciłam do Amor. Wadera o złotym futrze jeszcze się nie obudziła, toteż zaczęłam rozmawiać cicho z Polikarpem używając jednej z moich mocy. Moja pirania jak zwykle przebywała w kuli utworzonej z wody, ale tym razem również ja się tam znalazłam. Po jakimś bliżej nieokreślonym upływie czasu usłyszałam ziewnięcie, więc wyszłam z wodnej bańki, całkiem sucha. Amortencja przeciągnęła się.
- Dzień dobry – powiedziała nieco zaspanym głosem.
- Dobry – odparłam radośnie. – Ładny mamy poranek, co? Częstuj się.
Obie zasiadłyśmy do śniadania, na które składały się jeszcze ciepłe pieczone ryby, zebrane przez mnie winogrona, reszta dziczyzny z wczorajszego wieczora i oczywiście świeża, chłodna woda z pobliskiego strumyka. Kiedy napełniłyśmy brzuchy położyłyśmy się na grzbiecie na trawie i obserwowałyśmy chmury, komentując przy okazji ich kształt. Co Amortencji przypominało słonia, dla mnie wyglądało jak koń, albo to, co moja złotowłosa towarzyszka nazwałaby królikiem, u mnie ochczone zostałoby nazwą kangura. Miałyśmy przy tym świetną zabawę i nim się obejrzałyśmy, zleciało dobre półtorej godziny.
- Słuchaj, a może się gdzieś wybierzemy? – zaproponowałam. – Jestem pewna, że znasz jakieś ciekawe miejsca.
<Amortencja?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!