Od kilku dni zacząłem znowu obserwować Urazę, jednak z dala od niej.Będąc
w postaci anthro, siedziałem na drzewie i z rozhuśtanymi nogami
obserwowałem alfę.Wiosenny wiatr dawa swoje znaki, powiewał łagodnie
pieszcząc delikatnie moje policzki, wywaliłem jęzor i zawisłem do góry
nogami,jak nietoperz.Nagle robiło się pochmurnie więc postanowiłem na tą
ponurą pogodę trochę potrenować. Tym razem spuściłem Urazę z oczu i
zacząłem dwugodzinny bieg, potem 45 minutowe ćwiczenie na zręczność i
zwinność.Później usiadłem pod drzewem obserwując jak krople deszczu
spadają na zieloną trawę, nagle ku moim oczom pojawił się jeleń, oblizując się swoim długim jęzorem wstałem.Jednym szybkim ruchem szponów
rozerwałem tętnicę szyjną zwierzęcia, szybko padło. Posiłek gotowy.
Nagle jakiś wilk przyłączył się,to chyba była wadera
<Jakaś wadera?>
Zaklepuję~!
OdpowiedzUsuń~ Umei