24 kwi 2016

Od Disapre Cd Nenyto

Kończąc ostatni kawałek, popatrzyłam na chłopaka który właśnie zawołał kelnera. Zrzuciliśmy się po połowie i z dość głośnym "do widzenia" wyszliśmy z lokalu. Szliśmy ulicą gdy nagle, brunet zatrzymał się przed wejściem do niewielkiego baru. Podeszłam do niego i zadałam szybkie pytanie:
- Chcesz wejść?
- Właściwie - odparł, po czym z impetem otworzył drzwi.
Weszłam tuż za nim i rozejrzałam się po lokalu. Było coś koło dwudziestej drugiej a większość ludzi była już, dość mocno wstawiona. Przewróciłam oczami i zajęłam miejsce przy barze tuż obok towarzysza. Zamówiliśmy po piwie i zaczęliśmy rozmawiać, głównie o tym co dzieje się teraz w watasze. Wszystko było w normie, do czasu gdy Nena, nie złapała jakaś panienka. Typowa klubowa blondynka, za dużo botoksu w ustach i tym podobne rzeczy. Chłopak bez słowa odwrócił się do niej i zaczął z nią gorączkową i przesłodzoną kłamstwami, rozmowę. Popatrzyłam na barmana, który tylko wzruszył ramionami i pokręcił głową. Bez słowa wyjaśnienia wstałam z miejsca i ruszyłam w stronę łazienki. Gdy już miałam otwierać drzwi wejściowe, ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się z impetem, lecz przytrzymana została druga ręka. Wysoki blondyn, przywarł do mnie całym ciałem i zaczął szeptać do ucha przeróżne słowa. Na początku mnie sparaliżowało ale po chwili, udało mi się ocknąć. Poczułam się tak jak w dzieciństwie, właśnie dlatego nie mogłam się ruszyć. Próba wyrwania się, skończyła się tym, że mężczyzna uderzył mnie pięścią w twarz. Poczułam tylko rozrywanie się skóry w kąciku ust i metaliczny smak krwi.
- Zostajesz! - powiedział i znowu przygniótł mnie do ściany.
Popatrzyłam w stronę towarzysza, lecz ten dalej zajmował się przesadzoną blondi. Kopnęłam mężczyznę w klejnoty, przez co upadł na ziemię. Wyrwała się biegiem do przodu, przepychając się przez tłum. W drzwiach zatrzymałam się i odwróciłam do tyłu, dopiero wtedy Nen na mnie spojrzał i tak jakby ocknął się ze snu. Odwróciłam wzrok, zmywając krew z twarzy, która i tak nie przestawała płynąc. Pchnęłam drzwi i spojrzałam na ulicę. Padał deszcz, jak to wczesną wiosną bywa. Rzuciłam się pędem przez pasy i ustałam dopiero za drugą przecznicą. Znalazłam małą szczelinę między budynkami. Wcisnęłam się tam, po czym oparłam rękę o zimny mur, by już po chwili ułożyć na niej głowę.
- Nie płacz... - skarciłam się na głos.
<Nen?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!