Nie miałem pojęcia dlaczego, ale czułem, że w głębi duszy znałem tą waderę. Co z tego, że umarła i o istnieniu jej w ogóle nie wiedziałem. Niebieska westchnęła cicho, podchodząc bliżej. Czułem się w tej sytuacji dość niezręcznie, zaledwie parę minut temu leżała martwa. Jeśli rzuci się na mnie, pożre mi mózg, bo jest jedną z tych zombie?!
Raphael, idioto, dobrze wie, kim ona jest.
Dlaczego ja słyszę w swojej głowie głosy? A w dodatku koło mnie pojawiły się jakieś dziwne, błękitne motyle. Trzeba to zgłosić chociażby Urazie, żeby podesłała tutaj jakiegoś lekarza. Na dodatek, tak dziwnie się wyrażam teraz, jakoś inaczej.
- Raphael, musisz sobie przypomnieć, co się z nami działo, rozumiesz? - zaczęła, siadając przede mną. Nagle złapała mnie gwałtownie po obu stronach pyska, przyglądając mi się uważnie. Uśmiechnęła się niemrawo, jednak po chwili spuściła łeb. Najpierw nabrała duży wdech powietrza, po czym wbiła swój wzrok w ziemię.
- Pamiętasz może, jak pierwszy raz się spotkaliśmy? Zabawa w śniegu, mówiłeś, że zwykłemu wilkowi się takie coś nie należy, bo przecież jestem Betą. Byłeś wtedy nawet za bardzo poważny, chociaż mnie coś skusiło, żeby tobie zaufać. Dalej, wszystko potoczyło się samo. Od porwania mnie przez tych knypków do zamku, co pomylili mnie z Sedessą. Najpierw rzuciła na ciebie czar, przez który zmieniłeś się w człowieka i na moich oczach, pocałowałeś tą sukę! Boże, miałam taką chęć, żeby jej przywalić, ale wiedziałam, co z tego wyniknie. Potem, kiedy się jej sprzeciwiłeś, wylądowałeś w lochu, lecz stamtąd uciekłeś. Przyszedłeś na górę, rozwalając przy okazji z pół budynku. Ta baba od Domestosa była jakaś postrzelona, ponieważ miała ochotę mnie zabić, za podszywanie się pod nią. Powinna wydać jakiś mądry wyrok, na przykład na tych pomyleńców, co wzięli i nas tam sprowadzili... - po jej pysku widać było, że mówi prawdę. Jeśli jednak tak było? Dostałem właśnie paru wizji, bardzo podobnych do tych, które opisała.
- Przedtem jeszcze przeżyliśmy parę... Fajnych chwil w studni. - tutaj zaśmiała się, jakby kryła jakiś podtekst. - Ciemność, tunel, twój strach, światło, łóżko... Na tym ostatnim znaleźliśmy coś zajebistego! Dokładniej, gumkę, ale nie taką do włosów. Wykorzystałam ją, wiesz? - tutaj mnie zatkało. Chyba nie na mnie, co? - Kazałam ci ją przeżuć, o dziwo to zrobiłeś. - właśnie w tej chwili ciarki obrały sobie moje ciało jako cel. Wzdrygnąłem się na samą myśl o tym.
- Miałeś również marzenia o karierze akrobaty, ale zepsułam ci je. Kiedy nas wyciągnęli, zachowywałeś się dziwnie. Po raz pierwszy w życiu, czułam taką prawdziwą radość, nie musiałam się sztucznie uśmiechać. Naprawiłeś mi mój cały, marny koniec i zacząłeś nowy rozdział, wiesz? I Rodrick... Boże, nie... Nie dość, że on będzie mnie prześladował, to na dodatek straciłam ciebie. Gdyby nie on, wszystko by się ułożyło. - głos załamał jej się momentalnie. Chciałem ją pocieszyć, ale nie wiedziałem jak. Ale chwilka, straciła... Mnie? Czy ja byłem dla niej kimś ważnym?
Brawo, Raphael, zaczynasz myśleć.
- Myślałam, że wspomnienia powrócą szybciej. Jeśli nie chcesz mnie tutaj... Mogę pójść. - mruknęła zawiedziona, wstając z miejsca.
Natomiast mnie olśniło.
- Rod niestety nas opuścił, ponieważ zbytnio mnie wkurwiał. Zrzuciłem go do kotła, teraz nie będzie nas więcej zadręczał. Skiśnie tam jak jakiś korniszon w słoiku. Sedessa była frajerką, zgwałciła tylko moje ponętne usta. Mhehe, przyznaj, że sama chciałabyś ich posmakować... O MÓJ BOŻE, PRZECIEŻ JA TO ZROBIŁEM W PIEKLE! KUŹWA, CUTT, NIE ZABIJAJ MNIE OKEJ!? - wydarłem się, odsuwając na bezpieczną odległość. W jednym momencie wszystko do mnie powróciło, jakby sam Bóg pacnął mnie ręką i kazał zapieprzać do kartoteki, żeby odkopać te wspominki.
- RAPHAEL, DEBILU, NIE RÓB MI TAK WIĘCEJ! - zakrzyknęła uradowana, odwracając się w ciągu sekundy. Ze łzami szczęścia w oczach rzuciła się na mnie, przygwożdżając do ziemi. - Serio pokonałeś Roda? - dodała szybko, nie chcąc w ogóle puścić mojej szyi.
- Uhm, dla ciebie to bym nawet i siebie zabił. - uśmiechnąłem się delikatnie, wpatrując w rozweselony pysk samicy.
Raphael, idioto, dobrze wie, kim ona jest.
Dlaczego ja słyszę w swojej głowie głosy? A w dodatku koło mnie pojawiły się jakieś dziwne, błękitne motyle. Trzeba to zgłosić chociażby Urazie, żeby podesłała tutaj jakiegoś lekarza. Na dodatek, tak dziwnie się wyrażam teraz, jakoś inaczej.
- Raphael, musisz sobie przypomnieć, co się z nami działo, rozumiesz? - zaczęła, siadając przede mną. Nagle złapała mnie gwałtownie po obu stronach pyska, przyglądając mi się uważnie. Uśmiechnęła się niemrawo, jednak po chwili spuściła łeb. Najpierw nabrała duży wdech powietrza, po czym wbiła swój wzrok w ziemię.
- Pamiętasz może, jak pierwszy raz się spotkaliśmy? Zabawa w śniegu, mówiłeś, że zwykłemu wilkowi się takie coś nie należy, bo przecież jestem Betą. Byłeś wtedy nawet za bardzo poważny, chociaż mnie coś skusiło, żeby tobie zaufać. Dalej, wszystko potoczyło się samo. Od porwania mnie przez tych knypków do zamku, co pomylili mnie z Sedessą. Najpierw rzuciła na ciebie czar, przez który zmieniłeś się w człowieka i na moich oczach, pocałowałeś tą sukę! Boże, miałam taką chęć, żeby jej przywalić, ale wiedziałam, co z tego wyniknie. Potem, kiedy się jej sprzeciwiłeś, wylądowałeś w lochu, lecz stamtąd uciekłeś. Przyszedłeś na górę, rozwalając przy okazji z pół budynku. Ta baba od Domestosa była jakaś postrzelona, ponieważ miała ochotę mnie zabić, za podszywanie się pod nią. Powinna wydać jakiś mądry wyrok, na przykład na tych pomyleńców, co wzięli i nas tam sprowadzili... - po jej pysku widać było, że mówi prawdę. Jeśli jednak tak było? Dostałem właśnie paru wizji, bardzo podobnych do tych, które opisała.
- Przedtem jeszcze przeżyliśmy parę... Fajnych chwil w studni. - tutaj zaśmiała się, jakby kryła jakiś podtekst. - Ciemność, tunel, twój strach, światło, łóżko... Na tym ostatnim znaleźliśmy coś zajebistego! Dokładniej, gumkę, ale nie taką do włosów. Wykorzystałam ją, wiesz? - tutaj mnie zatkało. Chyba nie na mnie, co? - Kazałam ci ją przeżuć, o dziwo to zrobiłeś. - właśnie w tej chwili ciarki obrały sobie moje ciało jako cel. Wzdrygnąłem się na samą myśl o tym.
- Miałeś również marzenia o karierze akrobaty, ale zepsułam ci je. Kiedy nas wyciągnęli, zachowywałeś się dziwnie. Po raz pierwszy w życiu, czułam taką prawdziwą radość, nie musiałam się sztucznie uśmiechać. Naprawiłeś mi mój cały, marny koniec i zacząłeś nowy rozdział, wiesz? I Rodrick... Boże, nie... Nie dość, że on będzie mnie prześladował, to na dodatek straciłam ciebie. Gdyby nie on, wszystko by się ułożyło. - głos załamał jej się momentalnie. Chciałem ją pocieszyć, ale nie wiedziałem jak. Ale chwilka, straciła... Mnie? Czy ja byłem dla niej kimś ważnym?
Brawo, Raphael, zaczynasz myśleć.
- Myślałam, że wspomnienia powrócą szybciej. Jeśli nie chcesz mnie tutaj... Mogę pójść. - mruknęła zawiedziona, wstając z miejsca.
Natomiast mnie olśniło.
- Rod niestety nas opuścił, ponieważ zbytnio mnie wkurwiał. Zrzuciłem go do kotła, teraz nie będzie nas więcej zadręczał. Skiśnie tam jak jakiś korniszon w słoiku. Sedessa była frajerką, zgwałciła tylko moje ponętne usta. Mhehe, przyznaj, że sama chciałabyś ich posmakować... O MÓJ BOŻE, PRZECIEŻ JA TO ZROBIŁEM W PIEKLE! KUŹWA, CUTT, NIE ZABIJAJ MNIE OKEJ!? - wydarłem się, odsuwając na bezpieczną odległość. W jednym momencie wszystko do mnie powróciło, jakby sam Bóg pacnął mnie ręką i kazał zapieprzać do kartoteki, żeby odkopać te wspominki.
- RAPHAEL, DEBILU, NIE RÓB MI TAK WIĘCEJ! - zakrzyknęła uradowana, odwracając się w ciągu sekundy. Ze łzami szczęścia w oczach rzuciła się na mnie, przygwożdżając do ziemi. - Serio pokonałeś Roda? - dodała szybko, nie chcąc w ogóle puścić mojej szyi.
- Uhm, dla ciebie to bym nawet i siebie zabił. - uśmiechnąłem się delikatnie, wpatrując w rozweselony pysk samicy.
< Cuttle? Brakło weny, dlatego tak krótkie i bezsensowne xd >
I taki happy end to ja rozumiem! :D
OdpowiedzUsuń