Usiadłam pod drzewem, podczas gdy Cutt gadała ze swoim wujkiem. Po dwóch
minutach bezczynności zaczęłam zrywać najmocniejsze źdźbła trawy.
Wdrapałam się na najniższy konar i zaczęłam robić różnego rodzaju i
wielkości węzły. To była jedna z moich ulubionych rozrywek podczas
ogólnej bezczynności na statku. Zdążyło powstać już ponad dziesięć
najróżniejszych węzłów, gdy usłyszałam, jak Cutt kończy rozmowę i
zmierza w stronę drzewa, na którym siedziałam. Owoce mojej pracy
schowałam w dziupli, która dziwnym trafem znajdowała się tuż obok mnie, i
zeskoczyłam na ziemię, tuż przed niebieską waderę.
- No, czyli teraz idziemy na ten twój trening, samobójczyni? – zapytałam.
- Tak – odparła sucho wilczyca i ruszyła przodem. Podreptałam za nią,
zainteresowana przede wszystkim otaczającą mnie fauną i florą, a także
pozostałymi elementami okolicy. Zastanawiałam się, gdzie będzie odbywał
się ten jej trening i czy jest szansa, by było to na plaży albo przy
jakimś zbiorniku wodnym. Na to pierwsze raczej nie miałam co liczyć, bo
szłyśmy w przeciwną stronę niż trzeba by dojść nad morze.
- Gdzie odbędzie się ten trening? – zapytałam.
- Zobaczysz jak dojdziemy.
- A na czym będzie polegał?
Cutt posłała mi wściekłe spojrzenie mówiące to samo, co ona przed
chwilą. Wiedziałam już, że mam o nic nie pytać. Szłam więc dalej za
niebieską waderą, nie przerywając milczenia.
<Cutt? Brak weny>
Cutt teraz w piekle, walczy o życie, a tu nagle normalnie XD
OdpowiedzUsuńTaa xD
Usuń