Pewnego deszczowego wiosennego ranka,gdy wiatr szalał za oknami wyszłam na krótki spacer po brzegach Jeziora Kryształu.Fale napierały na piaszczysty brzeg.Spoglądałam na zielone wiosenne pączki które zakwitały na drzewie dokładniej dębu.Nagle mała jaskółka usiadła na gałęzi,pomimo ogromnej wichury nie spadła z drzewa.W pewnej chwili wicher ustał.Ociężale wdrapałam się na ogromny dąb i zaczęłam sobie nucić wymyślone przez siebie wierszyki :
" Znowu jest wiosna i słońce jak i krowie placki na łące.Babka sobie drogą leci jednakże sobie nie doleci bo ją cegłówka... "
- Kur*a co się rymuje z doleci? Przeleci? - zapytałam sama siebie.
- Co tu się odprawiają za egzorcyzmy? - zapytała Cutt.
- Nic tak se tylko.. - zaczęłam niepewnie.
<Cutt?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!