Zapomniany przez Różową, zmusiłem się do wyjścia z jaskini. Natychmiast dobiegła mnie temperatura (zbyt wysoka) i pyłki, przez które cały czas kichałem.
- Słońce świeci, ptaszek kwili.. Może byście się zabili? - bąknąłem, patrząc na zieleń spod przymrużonych oczu. Jednak wiosna ma też swoje zalety. Ptaki przyjemnie świergotały, co w połączeniu z cichym szumem strumienia tworzyło niezwykły akompaniament. Niespodziewanie zaczął wiać chłodny wiatr, który zwiastował pogorszenie pogody. Mimowolnie, na mój pyszczek wkradł się uśmiech. Deszcz jest jedną z rzeczy, które uwielbiam. Daje życie roślinom i można się w nim ochłodzić. A burze są jeszcze lepsze! Słońce w mig zniknęło za ciemnymi chmurami. Cienie się rozmyły, a temperatura jeszcze bardziej spadła. Z obłoków natychmiast zaczęły spadać pojedyncze, ciężkie krople. Ptaki umilkły, więc jedynym dźwiękiem, który mnie w tej chwili dochodził, było dudnienie deszczu w okoliczne głazy i liście. Wszelkie leśne stworzenia czmychały przed chłodnymi kroplami, które przynosiły ukojenie. Westchnąłem cicho i powoli zacząłem zmierzać przed siebie, do strumienia, którego już nie słyszałem. Postanowiłem zmienić się w człowieka, bowiem białe futro całkowicie zmokło. Z daleka zauważyłem wilczą postać, stojącą nad wodopojem. Aby nie zwrócić na siebie jej uwagi, ponownie zmieniłem się w zwierzę i skitrałem się w krzaczkach. Jednak wilk jakimś cudem mnie usłyszał. Gdy się odwrócił, zdałem sobie sprawę z tego, iż jest to samica. Wpatrywała się w zarośla ze zmrużonymi paczadłami.
- Wyjdziesz, czy robisz sobie jaja? - powiedziała po chwili.
- Co z tego będę miał? - odparłem, spoglądając na nią z zaciekawieniem.
- Tajemnica. - mruknęła cicho.
- Przekonałaś mnie. - odpowiedziałem zdecydowanie i żwawo wyskoczyłem z krzaków. - Jestem Zen, M'lady. - dodałem, szarmancko się do niej uśmiechając.
< Sav? Poznaj oto Śmieszka Watahy~ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!