Po tym co usłyszałem, kompletnie mnie zamurowało. Ponownie nie mogłem nic zrobić, tyle zachodu, i mam ją tak po prostu... Stracić? A w dodatku, całkowicie o niej zapomnieć... Nie, ja nie mógłbym tak. Ja... Ja muszę coś zrobić.
Raphaelu, już nic więcej nie zdołasz. Po prostu, użyj bandaża, zobaczysz, co się stanie.
Raphaelu, już nic więcej nie zdołasz. Po prostu, użyj bandaża, zobaczysz, co się stanie.
Po raz kolejny ten głos, który mnie prześladował. Lecz co robiły tu, w Piekle, te motyle? Dobrze, Rae, nie przejmuj się nimi. Choć jeden raz zachowaj zimną krew i pogódź się z tym. Zdjąłem biały materiał z ręki, następnie owinąłem go wokół prawej dłoni samicy. Zamoczyłem koniuszek palca w szkarłatnej cieczy, następnie nakreślając nim na tkaninie dwie litery - RC. Nie byłem w stanie uśmiechnąć się, cokolwiek z siebie wydusić. Posłałem jej spojrzenie, mówiące, Zatrzymaj to, i chociaż wiedz, czym to jest. Dalsze działania będą na marne, możesz tylko oczekiwać jej powrotu. Żeby jakimś cudem ciebie rozpoznała, magicznym trafem została z tobą, porzucając dawne troski. Wbiłem wzrok na całą już mokrą od łez dziewczynę, kurczowo trzymała moją rękę, wyczekując jakiejkolwiek odpowiedzi. Ten wesoły niegdyś grymas przemienił się w rozpacz, panikę. Widzisz, los w końcu chciał ci odpłacić za to, co zrobiłeś. Ile istnień zginęło przez twoją rękę, tyle teraz twych bliskich zginie, lecz tylko w formie jednej osoby. Z westchnięciem otarłem kolejną, kryształową łezkę z jej policzka - w końcu byłem w ludzkiej formie - składając lekki pocałunek na jej czole. Przyłożyłem do niego swoje, bezustannie wpatrując się w jej spuchnięte oczy.
- Nigdy nie wytrę ciebie z pamięci, rozumiesz? Choćbym miał wyprany mózg, zawsze będę chciał o tobie wspominać, jako o tej dobrej partnerce. Nie jako maszyny do mordu, idiotce, czy też po prostu życiowego zera. - wyszeptałem, na co ta ponownie zalała się jak wodospad. Dobrze wiedziałem, że to może być niemożliwe. Miałem doskonałe pojęcie o Piekle, jak działa jego mechanizm przed dotarciem tutaj i po wyjściu stąd. Nie tylko Cuttle była w tym obeznana. Będzie mi tak cholernie szkoda, że muszę ją tutaj zostawić. W pewnym momencie zegar na jej ręce wskazał liczę 00:00:00. Koniec czasu, Raphael, musisz sprawić, aby i ona miała stąd jakieś dobre wspomnienie. W ostatniej sekundzie przylgnąłem do jej ust, kiedy tuż za nią pojawiły się dwa demony. Z klęczenia przeszedłem w pozycję stojącą. Zacisnąłem mocno pięści, aby się na nich przypadkiem nie rzucić. Wzięli skazaną pod ramiona, potem zmieniając się w czarny pył, po prostu zniknęli. Teraz na pewno pojawili się w ich siedzibie, gdzie stanie przed sądem. Dlaczego, kiedy wszystko zaczyna się układać, musi totalnie się zawalić? Przestań tak rozpaczać, matole. To nie jest twoja wina, tylko tego parszywca Rodricka.
- To... Jest już po wszystkim, tak? - szlag by to, zapomniałem o tym wilku z tyłu. Machając nerwowo ogonem, odwróciłem głowę w jego stronę. Nie miałem pojęcia dlaczego, ale wydawał się tym strasznie poruszony. - W-Weź, gdybym tylko jej nie zaatakował, ona by mogła z tobą pójść... - tłumaczył się, łapiąc się za łeb. Wziąłem głęboki oddech, chciałem mu przywalić z całej siły, lecz coś zmusiło mnie do tego, bym zostawił go w spokoju.
- Jak się więc nazywasz? - rzuciłem beznamiętnym tonem. Monstrum podskoczyło zaskoczone, jednak z długą pauzą odpowiedział na moje pytanie.
- Jestem White Blood. - kiwnąłem na znak zrozumienia, wzdychając cicho.
- Zaprowadź mnie do bramy. - oznajmiłem. - Nie, to nie prośba. - dodałem szybko. Blood wstał momentalnie, jakby się mnie bał. Co z tego, że nie może tutaj umrzeć, chyba się obawia mojej reakcji.
Całą drogę szliśmy w ciszy, aż do napotkania wielkiej budowli. To pewnie tutaj - pomyślałem, obserwując uważnie wielkiego strażnika. Trzymał ogromny miecz, z trzy razy dłuższy wszerz ode mnie, i jakieś z osiem większy. Kiedy chciałem się zwrócić do mojego współtowarzysza, ten nagle zniknął. Zdziwiony, powróciłem do patrzenia się w to "coś". Przekroczyłem jedną stopą bramę, gdy ten odezwał się basowym głosem.
- Jeśli jesteś śmiertelnikiem, przejdziesz próbę stali. Jeśli jesteś uciekinierem, przestaniesz istnieć. - mocne słowa, nawet przeszły mnie ciarki.
- Ej, ja tu tylko na chwilę, więc no, przepuścisz mnie, stary i teEEEN! - wydarłem się zaskoczony, ponieważ nawet nie będąc w całości poza przejściem, on podniósł się, unosząc przy tym swą broń. Wymierzył nią we mnie, zamachując się. Tak Rae, zaraz zmienisz się w proszek. Jednak stało się coś całkiem innego. Miecz, uderzając o mnie, po prostu się rozpadł na kawałeczki.
- Tyś godzien wyjść z piekła, wędrowcze. Możesz uciec ze świata umarłych. - rzekł, zniżając się. Jego paszcza otworzyła się, tworząc portal. Czyli co, ta koszmarna wędrówka zakończona? C-Chyba tak. Po raz pierwszy w całym swoim życiu miałem wątpliwości. Przeszedłem przez połyskującą taflę, a wir przez który musiałem przelecieć doprowadził mnie do nieprzytomności.
- Nigdy nie wytrę ciebie z pamięci, rozumiesz? Choćbym miał wyprany mózg, zawsze będę chciał o tobie wspominać, jako o tej dobrej partnerce. Nie jako maszyny do mordu, idiotce, czy też po prostu życiowego zera. - wyszeptałem, na co ta ponownie zalała się jak wodospad. Dobrze wiedziałem, że to może być niemożliwe. Miałem doskonałe pojęcie o Piekle, jak działa jego mechanizm przed dotarciem tutaj i po wyjściu stąd. Nie tylko Cuttle była w tym obeznana. Będzie mi tak cholernie szkoda, że muszę ją tutaj zostawić. W pewnym momencie zegar na jej ręce wskazał liczę 00:00:00. Koniec czasu, Raphael, musisz sprawić, aby i ona miała stąd jakieś dobre wspomnienie. W ostatniej sekundzie przylgnąłem do jej ust, kiedy tuż za nią pojawiły się dwa demony. Z klęczenia przeszedłem w pozycję stojącą. Zacisnąłem mocno pięści, aby się na nich przypadkiem nie rzucić. Wzięli skazaną pod ramiona, potem zmieniając się w czarny pył, po prostu zniknęli. Teraz na pewno pojawili się w ich siedzibie, gdzie stanie przed sądem. Dlaczego, kiedy wszystko zaczyna się układać, musi totalnie się zawalić? Przestań tak rozpaczać, matole. To nie jest twoja wina, tylko tego parszywca Rodricka.
- To... Jest już po wszystkim, tak? - szlag by to, zapomniałem o tym wilku z tyłu. Machając nerwowo ogonem, odwróciłem głowę w jego stronę. Nie miałem pojęcia dlaczego, ale wydawał się tym strasznie poruszony. - W-Weź, gdybym tylko jej nie zaatakował, ona by mogła z tobą pójść... - tłumaczył się, łapiąc się za łeb. Wziąłem głęboki oddech, chciałem mu przywalić z całej siły, lecz coś zmusiło mnie do tego, bym zostawił go w spokoju.
- Jak się więc nazywasz? - rzuciłem beznamiętnym tonem. Monstrum podskoczyło zaskoczone, jednak z długą pauzą odpowiedział na moje pytanie.
- Jestem White Blood. - kiwnąłem na znak zrozumienia, wzdychając cicho.
- Zaprowadź mnie do bramy. - oznajmiłem. - Nie, to nie prośba. - dodałem szybko. Blood wstał momentalnie, jakby się mnie bał. Co z tego, że nie może tutaj umrzeć, chyba się obawia mojej reakcji.
Całą drogę szliśmy w ciszy, aż do napotkania wielkiej budowli. To pewnie tutaj - pomyślałem, obserwując uważnie wielkiego strażnika. Trzymał ogromny miecz, z trzy razy dłuższy wszerz ode mnie, i jakieś z osiem większy. Kiedy chciałem się zwrócić do mojego współtowarzysza, ten nagle zniknął. Zdziwiony, powróciłem do patrzenia się w to "coś". Przekroczyłem jedną stopą bramę, gdy ten odezwał się basowym głosem.
- Jeśli jesteś śmiertelnikiem, przejdziesz próbę stali. Jeśli jesteś uciekinierem, przestaniesz istnieć. - mocne słowa, nawet przeszły mnie ciarki.
- Ej, ja tu tylko na chwilę, więc no, przepuścisz mnie, stary i teEEEN! - wydarłem się zaskoczony, ponieważ nawet nie będąc w całości poza przejściem, on podniósł się, unosząc przy tym swą broń. Wymierzył nią we mnie, zamachując się. Tak Rae, zaraz zmienisz się w proszek. Jednak stało się coś całkiem innego. Miecz, uderzając o mnie, po prostu się rozpadł na kawałeczki.
- Tyś godzien wyjść z piekła, wędrowcze. Możesz uciec ze świata umarłych. - rzekł, zniżając się. Jego paszcza otworzyła się, tworząc portal. Czyli co, ta koszmarna wędrówka zakończona? C-Chyba tak. Po raz pierwszy w całym swoim życiu miałem wątpliwości. Przeszedłem przez połyskującą taflę, a wir przez który musiałem przelecieć doprowadził mnie do nieprzytomności.
~*~
Otworzyłem z wielkim bólem jedno oko, następnie drugie. Z niewiadomych przyczyn znalazłem się na cmentarzu. Co ja tutaj w ogóle robię? Rozciągając przednie łapy, stanąłem prosto. Do nozdrzy dotarł mi zupełnie nieznany zapach. Skierowałem łeb w lewo, a oczom ukazało się ciało niebieskiej wadery.
- K-Kim ona jest? - powiedziałem sam do siebie. Dlaczego tutaj jestem, dlaczego pada deszcz, dlaczego tak cholernie boli mnie głowa? Pora zwijać się do jaskini, raczej zignoruję to całe zajście. Ale miałem przez chwilę pewną wizję... Byłem w Piekle? Bez jaj, to nie możliwe. Dla pewności uszczypnąłem się parę razy w bark. Tak, to rzeczywistość. Szybkim truchtem pognałem do swojej groty.
- K-Kim ona jest? - powiedziałem sam do siebie. Dlaczego tutaj jestem, dlaczego pada deszcz, dlaczego tak cholernie boli mnie głowa? Pora zwijać się do jaskini, raczej zignoruję to całe zajście. Ale miałem przez chwilę pewną wizję... Byłem w Piekle? Bez jaj, to nie możliwe. Dla pewności uszczypnąłem się parę razy w bark. Tak, to rzeczywistość. Szybkim truchtem pognałem do swojej groty.
Czy Kutl odpisze, czy raczej to już kompletnie koniec i ma dokończyć kto inny?
No weź, mogłeś to inaczej rozegrać :<
OdpowiedzUsuńJa miałam tysiąc pomysłów jak uratować Cutt w te pięć minut i zakończyć wszystko happy endem :'c
Cutt i tak by w co drugim opku wymyślała sposoby jak się zabić, więc chyba różnicy nie ma xd
UsuńA nieprawda, bo ją teraz ożywiam, nikczemniku :v
Usuń*z poker face'em oddala się w cień*
UsuńBywaj xD
UsuńCiszaj, jusz jej nie zabijem. Co Cię nie zabije, to ją wzmocni :')
UsuńTeraz myślę jaki błąd zrobiłam, a w mojej głowie jest tylko jedno - JAK KURKA PRZYWRÓCIĆ RAE'OWI WSPOMNIENIA ;-;
UsuńĆśś... Zostaw to w moich łapach xD
UsuńZatem dobrze, Kutlasie, tylko nie róbmy tutaj spamu XD
UsuńDobsz xD
UsuńOMG, przeczytałam ,,Kutasie'' ;-;
UsuńCzy ze mną jest coś nie tak?
Rose, raczej tak. Pójdę ci po apapa ;-;
UsuńDobra, idem stąd. Ta wataha na mnie źle wpływa ;-;
UsuńApap nie pomoże. Tu poczebny jest Holigrip Max
UsuńSprzedam opla
OdpowiedzUsuńKupuję
Usuń